10 lutego 2018

Dzieci Malcolma i Suzaan dorastają!

MOTTO: Cóż, trwałego motta to Rayvonne jeszcze nie posiadał, jednak po przemianie, którą właściwie można nazwać dojrzeniem do pewnych spraw, uzyskał owe. Są nimi na przykład "nigdy nie wmawiaj sobie, że nie dasz rady, bo wiara w siebie to połowa sukcesu", bądź "pamiętaj, że zawsze jest ciężko, zanim zacznie być pięknie", a także "Nie możesz zmienić przeszłości, ale przeszłość zaw­sze pow­ra­ca, żeby zmienić Ciebie. Zarówno twoją te­raźniej­szość, jak i przyszłość". 
IMIĘ: Oh, widzisz tego młodzieńca? Wygląda dojrzale, prawda? Tak, jego twarzyczka, a do tego imię, pełne królewskiego wdzięku, niezwykle dużo skrywa. Za dość dobrą maską, pokazującą zupełnie innego psa, niż zwykłą ciamajdę, jaką samiec naprawdę został. Znajomi zwracają się do niego Rayvonne, najbliżsi Ray, a kochany braciszek ty śmieciu. Przykra rzecz, jednak dla opisywanego pana już norma. Powracając, pies posiada jeszcze drugie imię, Arvon, przepięknie współgrające z pierwszym. Natomiast tego używa się okazjonalnie, bardzo rzadko. Zazwyczaj wymawiane jedynie podczas ważnych ceremonii, związanych ze sprawami hierarchii. Tak prezentuje się całość, Rayvonne Arvone, nadana przed matkę i ojca. 
WIEK: Potyka się na tym świecie już całe dwa lata, przez które wiele się zadziało. Według samca ten okres dość szybko minął, a już boi się pomyśleć, co będzie dalej. Tyle go czeka, tyle niezręcznych sytuacji. Nawet sobie nie wyobraża, kiedy to się skończy, a przynajmniej zatrzyma.
PŁEĆ: Jeśli chodzi o zachowanie, to trudno stwierdzić, z przedstawicielem jakiej płci ma się do czynienia, tak przynajmniej mówią osobniki kpiące z opisywanego samca. Natomiast po ujrzeniu go z bliska, bez dłuższego przyglądania się, z łatwością można określić to, w jakim rodzaju należy wspominać o danej istocie.
STANOWISKO: Dla Raya jest to dość krępujący temat do rozmowy, a dlaczego, zaraz wyjaśnię. Otóż, jako szczeniak był punktem upokorzeń, wyśmiewało się z niego nie tylko rodzeństwo, a także nieznajomi, którzy znali psa jedynie z nieudanych prób bycia "kimś". Tak w jakimś stopniu pozostało do dzisiaj. Mimo to, sprawujący wówczas władzę nad sforą ojciec, bardzo pragnął, by przynajmniej jego synowie zajęli stanowiska, szczególnie te, gdzie jest możliwość awansowania. Wiecznie wspominał o wojsku i to właśnie w tym kierunku pomagał zmierzać swojemu potomstwu. Nawet w takim Rayu widział potencjał, widział przyszłego osobnika, będącego kimś ważnym w sforze. Młody z tym się zupełnie nie zgadzał, jednak chciał zrobić wszystko, by ojciec był z niego dumny. Dlatego zaczął rozpatrywać się w stanowiskach dotyczących wojska. Ponieważ jest niezwykle krytyczny wobec siebie, nie widział swojego imienia na liście walczących, tym bardziej zabijających, nieważne, czy inną zwierzynę, niż psa, czy przedstawiciela tego samego gatunku. Stwierdził jednak, iż od zawsze czuł się dobrze w roli szpiega, już jako szczeniak uwielbiał w tajemnicy doszukiwać się odpowiedzi nawet na najskrytsze pytania, dlatego też takie stanowisko wybrał.
RANGA: Jak na ten czas został Księciem Alf i cały czas szczerze powtarza, że nie liczy na nic więcej, mimo to, iż urodził się w miocie Suzaan i Malcolma jako pierwszy. 
OSIEDLE: Zamieszkuje on wraz z całą rodziną osiedle Grande, gdzie najprawdopodobniej pozostanie do końca swojego życia. To akurat prawie pewne, bo pochodzenie na to wskazuje, jednak wszystko może się zmienić w każdym momencie, prawda?
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Dłuższy okres wciągu dnia przesiaduje w pałacyku dla młodych alf i wątpi, że to kiedykolwiek się zmieni. 
CHARAKTER: Cóż, to chyba najbardziej skomplikowany punkt, a to za sprawą dość częstych zmian w życiu Raya, do których już zdążył się przyzwyczaić. Te "zmiany" doprowadzały młodzieńca do przemian również w osobowości. Są cechy, zarówno wiecznie ulegające zaniknięciu i być może po jakimś czasie pojawieniu się, jak i te, siedzące w nim na stałe. Do takich można zaliczyć między innymi brak wiary w siebie. Chociaż się stara, chociaż próbuje, chociaż... no właśnie, chociaż to, nic z tego nie wychodzi. Od szczeniaka nie potrafił się obronić, nie miał własnego zdania. To nie tylko ze strachu, ale też niepewności co do własnego słowa. Zawsze bał się wypowiedzieć coś, gdyż do końca nie wiedział, czy będzie to adekwatne do sytuacji, czy kogoś przypadkiem nie skrzywdzi, czy ktoś nie będzie mu tego miał za złe. Nigdy nie był odważny, nigdy nie przystępował to jakichkolwiek wyzwań. Po prostu, nie wierzy w samego siebie, ale również zdarza się i w innych. Najzwyczajniej w świecie mało komu ufa. Powodem tego jest nikt inny, jak jego brat, chcący uprzykrzyć mu życie do końca. Zawsze, gdy Benjamin zrobił coś niegrzecznego, później wmawiał Rayowi, by to on się przyznał, oczywiście z groźbą. Nie było innego wyjścia, młodzieńcowi się dostawało. Już nigdy więcej nie chce być tak upokarzany, dlatego wiecznie się pilnuje, by nie poznać żadnej fałszywej osoby, chociaż dobrze wie, że takich dookoła jest naprawdę wiele. Co za tym idzie, młody alf zdążył się przyzwyczaić do takich sytuacji, więc nie przeżywa ich tak, jak kiedyś. Za dzieciaka, to zaraz po kolejnym wyśmianiu wracał do swojego, przytulnego kąta, gdzie pozostawał z przygnębiającymi myślami, spływającymi łzami i drżącymi łapami. Całości nie potrafił określić, tak też jest do dzisiaj. Ból? Strach? A może dobicie psychiczne? Nie wie, jednak jest pewny, że nie chce do tego wracać. Mimo to, iż do zdobycia jego zaufania trzeba naprawdę się postarać, sam w sobie jest naprawdę troskliwym, miłym i uprzejmym psem. Ponieważ wcześniej mało kto go wspierał, teraz nie chce dopuścić, by ktoś inny, a szczególnie bliski, tego doświadczył. Podobnie jest z chęcią pomocy. Jeśli nawet najmniej lubiana przez samca istota poprosi o cokolwiek, ten to zrobi. Najważniejszy jest dla niego szczery uśmiech, który uważa za najpiękniejszą zapłatę na świecie. Podsumowując dotychczas tę cząstkę charakteru, można go sobie wyobrazić jako wiecznie skulonego, przerażonego, jednak pomocnego samca, prawda? Teraz czas na pytanie. Czy taka postać nadaje się na przywódcę sfory? Najważniejszą istotę w tym towarzystwie, nazywanym przez wielu ogromną rodziną? No właśnie, odpowiedź jest jasna, ale nie do końca. Jedni powiedzą, iż nie, co taka ciamajda niby do życia sforzan wniesie. Drudzy jednak pomyślą, że dla tego kundla jest jakaś szansa. Wystarczy tylko obecność jedynej, odpowiedniej osoby. Którzy mają rację? Tutaj zaskoczenie, gdyż wyboru jak na razie dokonać nie można, natomiast najbliższy jest on drugiej opcji. Dlaczego? Otóż, Rayvonne napotkał na swojej drodze samicę, niby zwykłą, taką, jak każda inna, jednak ten ma wrażenie, iż to ona jest tą jedyną. Nie, nie, tu nie chodzi o miłość, żadne z tych rzeczy, młodzieniec nie jest na to gotowy. Po prostu przeczuwa, że ta suczka wiele może zmienić. Swoje przemyślenia jednak tłumi w sobie, nie chce, by w najbliższym czasie wyszły na jaw. To też między innymi z powodu jego lekkiego zamknięcia w sobie. Nigdy nie wypowie nawet najskrytszej tajemnicy, tym bardziej swojej. Także ze spokojem możesz wyjawić mu swoje boleści, on będzie grzecznie trzymał język za zębami. Powracając, dzięki tej suni, wreszcie zaczął próbować. Próbować wierzyć w siebie. Jak wyżej zostało napisane, nie udaje mu się, jednak najważniejsze są chęci, prawda? Takie to Arvon posiada, a wszystko dzięki przepięknej istocie. Ona nakłania go do działania, ona w jego wierzy. Tego potrzebował od dawna. Gdyby nie fakt, iż praktycznie nikt wcześniej go tak szczerze nie wspierał, miałby siłę na walkę ze samym sobą już wiele chwil wcześniej. Bitwa ta nadal trwa, niewiadomo natomiast, ile jeszcze czasu zostało do jej rozstrzygnięcia. Książę boi się przegranej, tej przegranej, bo jest wyjątkowa. Jeśli zakończy bez nagrody, jaką jest odwaga, może jej już nigdy nie zdobyć, co doprowadzi do dalszego nieszczęścia w życiu samca. Tak, uważa, że jego byt nie ma sensu. Równie dobrze mogłoby go tu nie być. Niczego nie wprowadza, niczego nie wprowadzi, tak myśli i taką ma nadzieję. Nie do końca jest pewny, czy dałby radę z wyższym tytułem. Z jednej strony nie chciałby ryzykować, ale z drugiej chętnie pierwszy raz w życiu zrobiłby na przekór swojemu bratu. Oczywiste, iż do tego nie dojdzie, jednak w myślach często wyobraża sobie, jak pokonuje Benjamina. Lubi to sobie wyobrażać, lubi marzyć, marzyć o rzeczach zarazem realistycznych, jak i fantastycznych. Jest marzycielem, natomiast optymistą zdecydowanie nie. Może i chciałby zobaczyć chociaż raz przez różowe okulary, ale nie jest w stanie tego dokonać. Wiele razy próbował, jednak nie kończyło się to dla jego dobrze. Chodzi tu o zdanie innych, którego niezwykle się trzyma. Bardzo przejmuje się krytyką innych, a pozytywne komentarze wywołują lekki uśmiech, czyli jedyne co potrafi zrobić. Mimo to, pragnie się dzięki temu poprawić, by owe słowa się nie powtarzały. Mimo wszystko, Rayvonne to niezwykle towarzyski pies, pragnący zabawy z bliskimi. Chętnie poznaje nowe istoty, jednak by zbudować z nim prawdziwą przyjaźń, należy trochę poczekać. Zabawny, kocha opowiadać żarty, które dość często nie wychodzą. Po nieudanym kawale bierze łyk alkoholu i powraca do życia chwilą. Taki jest w otoczeniu jedynie najbliższych, warto poznać go z tej strony, a jeśli się potrafi, to nawet nie trzeba się wysilać.
APARYCJA:
- rasa: ponieważ ojciec jego był owczarkiem niemieckim, a matka mieszańcem w typie border collie, sam został zwykłym kundlem. Nie wyróżnia się niczym innym, jak zwykłym pochodzeniem, którym jednak nie lubi się chwalić na lewo i prawo. 
- wygląd ogólny: co szczególnie trzeba wymienić, to bujna, długa sierść, obrastająca całe, dość spore ciało Raya. Jest ona koloru standardowego, jedynie z prawie całej głowy wyrasta znacznie ciemniejsza barwa, pięknie kontrastująca z bursztynowymi oczami, zazwyczaj szeroko otwartymi, spoglądającymi z przerażeniem na najmniej istotne sytuacje. Za grubym futrem kryje się dość dobrze zbudowany samiec, czego po tym młodzieńcu raczej nie można było się spodziewać. Dzięki ciągłym ucieczkom przed złem wyrobił sobie może niezbyt widoczne mięśnie, które jednak dość często używa. Posiada również długie, silne kończyny, zazwyczaj wykorzystywane do treningów, czy w nagłych wypadkach, kiedy musi dość szybko nimi przebierać. Nigdy w życiu nie podniósł by tych potężnych łap na kogokolwiek. Tu nie chodzi o to, że nie chce nikomu zrobić krzywdy, tylko o to, iż nie do końca jest pewny swoich umiejętności. Pomijając moc w budowie Raya, ma on także warty wspomnienia ogon, ale nie byle jaki. Długi, wiecznie wymachujący w różne strony, bądź skulony ze strachu. Co w nim takiego wyjątkowego? Tak właściwie to nic, samiec po prostu lubi się nim chwalić. Jeśli chodzi o narządy zmysłów, to wiadomo, są na swoim miejscu. Noc kruczoczarny, dość spory, co natomiast psu nie przeszkadza. Uszy podobnie, duże, stojące, wiecznie nasłuchujące niebezpieczeństwa. 
- sprawność: tutaj dość sporo zdziwienia, bo z wiecznie skulonego, przerażonego szczeniaka wyrósł potężny, silny samiec. Sam do końca nie jest pewny, co sprawiło, że jest on tak wysportowany, jednak wie, iż musi to wykorzystać. Posiada on wiele cech dotyczących jego sprawności, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Po pierwsze, ma niezwykle wyrobioną kondycję. Potrafi pokonać wiele metrów, nawet kilometrów bez żadnego postoju. Wystarczy pomyślenie o ucieczce przed dziką zwierzyną, a jego nogi natychmiast same biegną. Po drugie, potrafi wspinać się jak prawdziwy pies-alpinista. To znaczy, najwyższy szczyt to największy dąb w okolicy, jednak wiadomo, dla czworonoga to już coś. Do takiego działania także przystępuje po wyobrażeniu sobie goniącej, niebezpiecznej istoty. Były plusy, teraz minusy. Rayvonne zdecydowanie nie nadaje się do przepłynięcia chociażby krótkiego odcinka jakiegokolwiek zbiornika wodnego. Nie ważne, czy nie ma gruntu, czy ciecz sięga do klatki piersiowej, gdy pies ujrzy brzeg, natychmiast ucieka. Liczy jednak na pokonanie swojej fobii. Jak ma się zmienić, to cały. Kolejną negatywną cechą jest dość słaby refleks, dlatego też nie nadaje się on do polowań, bądź innych czynności wymagających natychmiastowe spostrzeganie i działanie. Co do skakania, też nie jest najlepszy, ale jakoś mu wychodzi. Podsumowując, jego sprawność wydaje się dobra, natomiast właściwie nijaka. 
- waga i wzrost: waży on trochę... trochę dużo, bo 40 kg, natomiast po przypomnieniu sobie jak wysoki jest, natychmiast dumnie staje na swoich długich kończynach. Mierzy całe 65 cm, co w życiu nie będzie mu przeszkadzać. 
- głos: Ansel Elgort
HISTORIA: Rayvonne przeżył dwa lata, całe dwa lata. Czy dużo, czy mało, to stwierdzić może każdy osobno. Mimo wszystko, doświadczył dość sporo. Chociaż urodził się w otoczeniu sforzan, nie w sforze, co może trochę zdziwić. Właśnie między tymi istotami, znanymi od szczeniaka, się wychowywał. Poznał cząstkę świata, różne tereny, różne rośliny, różne zwierzęta, a także zachowania, które potrafiły nawet go zniszczyć. Zachowania osób, do pewnego czasu będących tymi zaufanymi. Tutaj idealnym przykładem jest Benjamin, brat Raya, chcący zasiąść na tronie. Ponieważ to nasz młodzieniec narodził się w miocie jako pierwszy, to on powinien w przyszłości zostać samcem alfa, jednak, tak jak obaj uważają, zupełnie się nie nadaje na ten tytuł. Natomiast matka psów pragnie przekazać koronę tak, jak tradycja nakazuje, dlatego jeden drugiego chcę wykończyć, by z łatwością odebrać od niego rangę następcy. Rayvonne już dawno pogubił się w tym wszystkim, chcąc jedynie dogodzić pozostałym. Co zrozumiał już dawno, wszyscy na raz nie mogą zostać uszczęśliwieni, więc pozostał przy trzymaniu się u boku zaufanych. Tu właśnie powstaje problem, gdyż ufać komukolwiek przestał jakiś czas temu. Powodem tego jest nic innego, jak zwykłe otaczające go "potwory", czyli zwykli sforzanie, z którymi miał doczynienia w nieprzyjemnych sytuacjach.
RODZINA: Rodziny obszernej to Rayvonne nie posiada, dlatego też większość jej członków traktuje jednakowo - z wielką troską i szacunkiem. Panem domu, panem sfory, będącym zarówno wzorem do naśladowania i typem, z którym można przesiedzieć w karczmie do rana, to nikt inny, jak Malcolm, biologiczny i jedyny ojciec Rayvonne'a. Właśnie jemu nasz młodzieniec zawdzięcza tytuł księcia alf, a co ważniejsze, wieczne wsparcie. Chociaż to młodemu zawsze się dostawało, zazwyczaj nawet bez winy, doświadczony dowódca stada wierzył, że z takiego przygłupa wyrośnie ktoś wielki. Ray traktował to jak zwykłe powiedzonko każdego tatuśka, zupełnie nic nie znaczące, natomiast od jakiegoś czasu te słowa coraz częściej sobie przypomina. Niestety aktualnie samca alfy u boku sforzan nie ma, jednak dzielnie zastępuje go tymczasowa samica, również należąca do rodziny młodzieńca. Jest to Suzaan, matka, nieco nadopiekuńcza, ale kochająca. Kolejny wzór, ten jednak bardziej dla płci pięknej, natomiast dla Raya ta kobieta też ma jakieś znaczenie w życiu. Może na niej polegać, może mówić o wszystkim, przez co niektórzy nazywają go mamim synkiem, czym niezbyt się przejmuje. Ponieważ ta sunia niezwykle troszczy się o każde swoje dziecko, każde też traktuje równo. Niezależnie, czy to taka łamaga, jak opisywany młodzieniec, czy beznamiętnie spoglądający, bezlitosny Benjamin. Tak, tutaj chodzi o brata, narodzonego zaraz po Arvonie, przez co kłótnia między nimi się nie kończy. Już od szczeniaka pokazywał, jak bardzo nienawidzi o parę sekund starszego samca. Dzieciak raczej nie potrafi się znęcać, skoro nawet nie wie, co to znaczy, jednak uprzykrzanie życia mu naprawdę dobrze wychodzi. Ben mieszał swojego brata z błotem, zwalał na niego winę, kiedy zrobił coś złego, wyzywał, przeklinał. Bezradny Ray nic więcej nie mógł zrobić, jak uleganie i wytrzymanie w tym piekle. Mimo, iż są już dorosłymi psami, nienawiść jednego do drugiego cały czas narasta. Kolejnym z kolei bratem psiny został Connor, który niestety zaginął. Czy powrót jego jest możliwy? Tego nie wiadomo, natomiast Rayvonne ma cichą nadzieję, że jednak go jeszcze ujrzy. Powodem tego jest po prostu dobra relacja, jaką samce zbudowali podczas dzieciństwa. Chociaż, nie była na na tyle dobra, jak z Tommenem, kolejnym w rodzeństwie. Oczywiście tutaj bez przesady, nie są jakimiś wspaniałymi przyjaciółmi, bo takich Ray nawet nie posiada, ale po prostu lepiej się dogadują, gdyż mieli więcej czasu na rozwinięcie swojej znajomości. Podobne relacje posiada z Roxanne, kolejną w miocie, jednak już suczką. Ta troszczy się o swoje rodzeństwo, za co młodzieniec szczerze dziękuje. Mimo wszystko nadal nie jest to jakaś nadzwyczajna więź, po prostu rodzinna miłość. Kolejną siostrą jest Leia, posiadająca najkrótsze imię spośród rodzeństwa. Relacje przeciętne, od szczeniaka nie byli sobie specjalnie bliscy, jednak wiadomo, dogadać się potrafią. Teraz, gdy są już dorośli, coraz więcej czasu spędzają razem, tym bardziej dlatego, że mają taki obowiązek. Następną dość ważną w życiu Raya sunią, również narodzoną w tym samym miocie, jest Rosalie. Zawsze nawzajem się wspierali, ona go, kiedy inni gnębili, on ją zawsze, gdyż samica przez wypadek została ślepa. Pies swoją obecnością chce pokazać, iż mimo kalectwa, przy niej cały czas ktoś jest. Jak widać, zwykłe bycie może być ogromnym wsparciem.
PARTNER: Cóż, tutaj niech pozostanie znak zapytania. Pewność siebie Raya czasami wzrasta, częściej jednak spada, co również wiąże się z poszukiwaniem "tej jedynej". Nie wierzy, że kiedykolwiek jakaś go zechce, co także wmawia mu kochany brat, a wiadomo, zdanie innych bierze niezwykle do siebie. Oczywiście chciałby. Chciałby taką milutką, taką kochaną, taką śliczną, taką mądrą, taką odważną... tak, a potem sobie przypomina, że pomarzyć sobie można. 
POTOMSTWO: Tutaj podobnie jak wyżej, tylko jest dodatkowy haczyk, trzeba mieć partnerkę. 
EKWIPUNEK: Nie ma nic a nic, co z czasem pragnie zmienić.
ZŁOTO: Całe 10 monet, całe calusieńkie. Niezły majątek, co nie?
PD: Niby w sforze zero, jednak przeczuwa, że posiada jego choć trochę więcej. 
TOWARZYSZ: Młodzieniec nie posiada żadnego towarzysza, jednak ma nadzieję, iż pozna takiego, który mogłby być przy nim zawsze.
WŁAŚCICIEL: Ivyanne [H&DG] norahomg@gmail.com [email]

MOTTO: Jeśli chcesz coś zdobyć, wyeliminuj tych, którzy utrudniają ci drogę do zwycięstwa.
IMIĘ: Zastanawiasz się z pewnością, jak na imię ma ten kulturalny samiec. W pewnym sensie jesteś w błędzie, nie posiada jednego imienia, a trzy. Razem brzmią bardzo dostojnie, niczym u wielkiego króla. Pierwsze, Benjamin. Najczęściej używane, choć mały przedstawia się wszystkimi trzema. Pseudonimów i zdrobnień jest mnóstwo, między innymi BenBenioBenek. Kolejne to Philip, jednak stosują je bardzo rzadko. Phil to jedyne akceptowane skrócenie jego dumnego, drugiego imienia. Trzecie, Edward, używane okazjonalnie, ale nie przez niego, szczyci się nim. Nie robimy wyjątków, żadnych zdrobnień czy skrótów. Tak oto prezentuje się Benjamin Philip Edward.
WIEK: Dwa lata
PŁEĆ: Pies
STANOWISKO: Dyplomata
RANGA: Młody samiec alfa
ZAMIESZKANIE: Pałac młodych alf
CHARAKTER: Pusty? Samolubny? Nie do końca. Benjamin to dosyć trudna do opisania postać, bo jego osobowość jest naprawdę skomplikowana. Po pierwsze, bierze przykład z ojca. Stara się być jak on, bo ma wielką nadzieję, właściwie jest pewny, że przejmie po nim tron, obejmując władzę nad sforą. Patrząc na niego może i nie da się tego zobaczyć, jednak po nawet krótkiej rozmowie jesteś w stanie oznajmić, że Ben wymaga od innych szacunku. Pragnie, aby otaczający uznawali go za kogoś wyższego, bo sam za takiego się uważa. Próżny. Można nazwać go odważnym samcem, dla zdobycia uznania ojca. Nie odpuszcza, najczęściej uważa, że ma rację, a przegrywając dyskusję sięga po najgłupsze argumenty, dodając coś od siebie. Rzadko kiedy jest mu wstyd, nie boi się wyrażać swojej opinii, tym bardziej jeśli uznaje to za prawdę. Nie martwi się tym, że mówiąc coś złego może stracić znajomych bądź nawet przyjaciół, według Benjamina zawsze każdy będzie chciał zadawać się z kimś takim jak on. Trudno mu władać emocjami, bardzo szybko się denerwuje, przez co staje się agresywny. Jako szczenię bywał nie do wytrzymania, według rówieśników próbował zachowywać się jak dorosły, a w ich środowisku nie było to chwalone, bo szczeniakom w głowie zabawy i gonitwy, a gdy Benowi zaproponowano ciekawą zabawę, od razu krytykował i mówił, że to dla dzieci. W szkole radził sobie bardzo dobrze, a teraz, jako dorosły jest równie dobrze. W swoich oczach jest najmądrzejszy, najkreatywniejszy i najbystrzejszy. Jego zaletą jest to, że wystarczy mu kilka minut, aby pochłonąć w zupełności cały materiał, przygotować na dzień i w dodatku pojęczeć, że rodzeństwo mu przeszkadza, chociaż teraz nie jest aż tak źle. A więc zsumujmy wszystko, pycha+samochwalstwo+próżność+chęć bycia najlepszym+marudność+dużo innych, negatywnych cech=Benjamin. Dobre cechy? Zanikają.
APARYCJA:
- rasa: Mieszanka owczarka niemieckiego i border collie, wygląd owczarka, po ojcu
- wygląd ogólny: Wysoki, dobrze zbudowany samiec o brązowym kolorze sierści i kasztanowych oczach. Uszy stojące. Łapy długie, dzięki czemu biega bardzo szybko. Ogon puchaty, zakręcony.
- sprawność: Benjamin jest świetnym biegaczem, równie wysoko skacze. Gorzej u niego ze wspinaczką, niesamowicie ślizgają mu się łapy.
- waga i wzrost: 34 kilogramy, 63 centymetrów w kłębie
- głos: Khalid
HISTORIA: Urodzony w Kingdom of Dogs
RODZINA:
  • Rodzicami zostali Malcolm Suzaan
  • Posiada rodzeństwo, znienawidzonego Rayvonne Arvona, Tommena, Roxanne Suzanne, Leia oraz Rosalie Elisabeth Kelly
PARTNER: Brak, na to się niestety nie zanosi Alex aka seksowna sekretareczka której jeszcze nie zna
POTOMSTWO: Również brak
EKWIPUNEK: Brak
ZŁOTO: 10 sztuk, niedużo
PD: 0
TOWARZYSZ: Brak
WŁAŚCICIEL: Malavia[H], Tilesty[DG]


MOTTO: “Once you’ve accepted your flaws, no one can use them against you.”
IMIĘ: Tommen.
WIEK: 2 lata.
PŁEĆ: Pies
STANOWISKO: Każdy jest wyjątkowy, i każdy lubi coś innego. Tom wyróżnia się spośród swojego rodzeństwa, ponieważ postanowił zostać kimś unikalnym. Nie ze względu na to że nie zdaje się w boju, po prostu nie lubi walczyć i mordować. Ma wstręt do krwi, i woli jej unikać kiedy tylko może. Tchnęło w nim duszę artysty, i tak oto został Malarzem. 
RANGA: Los uczynił go synem samej alfy, co sprawiło automatycznie iż Tommen piastuje rangę "Młodego samca alfa". Niby nie jest to nic ważnego, jednak jest to jego największe życiowe osiągnięcie którym może się poszczycić. 
OSIEDLE: Grande
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Wielki, niezwykły, Pałac młodych alf. Mały, przytulny domek w środku lasu. Z dala od wszystkich i wszystkiego, to jest właśnie marzenie Tom'a. Być może kiedyś się spełni? Jak na razie nie narzeka na miejsce swojego zamieszkania, i zaczyna się przyzwyczajać. 
CHARAKTER: Króliki, to bardzo miłe i potulne zwierzątka. Kto z was nie chciałby mieć swojego własnego, malutkiego króliczka? Są bardzo dobrym przykładem spokoju i harmonii, chodź nie one jedyne. Gdybyście spędzili z tym oto panem chociaż chwilę, od razu moglibyście porównać go do właśnie takiego króliczka. Równie dobrze przypomina zwyczajną ofiarę losu, bo nie da się pominąć tego jednego, bardzo istotnego faktu. Tommen jest bardzo aspołeczny, i nie da się tego w żaden sposób ukryć. Przez całe dzieciństwo unikał kontaktów z rodzeństwem, jednak na próżno. Jego rodzina jest w specjalnej strefie osób, do których się przyzwyczaił i maskuje swoją prawdziwą osobowość przebywając z nimi. Jest typem psa, który za wszelką cenę pragnie samotności i spokoju. Nie radzi sobie za dobrze współpracując z kimś, nie przepada za tym. Został malarzem, bo nie lubi walczyć. Nie, to nie znaczy że nie potrafi wymachiwać bronią. Gra twardego i odważnego, chodź zawsze przy takich okazjach w środku jego malutkie serduszko krzyczy "Uciekaj idioto, przecież zżera cię strach!". Nie nadaje się do wojska, absolutnie. Nikt nie zmusiłby go do walki. Nigdy w siebie nie wierzy. Zawsze wątpi w swoje umiejętności, i właśnie dla tego ma jakieś dziwaczne kompleksy. Może nie tak, jak jakieś typowe nastolatki. Nie twierdzi że jest gruby czy coś, i nie da się teraz wyliczyć tych jego kompleksów, ale tak, ma je. Ofiara losu, no nie? Pewność siebie, nie mówmy nawet o tym. Myśli, że nigdy nie będzie w stanie w siebie uwierzyć. Ktoś zdecydowanie musiałby mu w tym pomóc. Gdyby jednak to zrobił, mógłby odmienić siebie, i swój charakter. Stać go na to, jednak jest na tyle leniwy i uparty że nawet nie zamierza próbować. Jeśli już mówimy o upartości, to straszny osioł. Dosłownie. Zawsze ma swoje święte zdanie, i nawet jeśli nie będzie miał racji, to nie zważając na nic będzie się kurczowo trzymał swojej decyzji. Nie lubi uczestniczyć w kłótniach a zwłaszcza, jeśli ktoś próbuje go przekrzyczeć i udaje że ma rację chodź wszyscy dobrze wiedzą że tak nie jest. Sam się tak zachowuje, chodź tego nie zauważa. Jest już od urodzenia świetnym dyplomatą, potrafi mową zrobić wiele rzeczy, ale na co to psu który prawie nigdy się nie odzywa? Nie potrafi znajdywać tematów do rozmów, zawsze był w tym słaby. Nie lubi zawierać nowych znajomości, unika wszelkich kontaktów z obcymi. Nie, nie przez to że mama mówiła żeby nie rozmawiać z nieznajomymi, bo nigdy nie przepadał za słuchaniem kazań i nauczek. Po prostu nie ufa nikomu, poza swoją rodziną. Chodź i wśród nich znajdą się tacy, których nie do końca obdarza cennym zaufaniem. Bez względu na wszystko, zawsze jest cichy i jakby..Ponury? Być może to właśnie przez to że nie posiada znajomych. Jest cichy, ale dlaczego? Wszystko musi mieć jakieś wyjaśnienie, nie można być cichym bo po prostu. Tommen zwyczajnie nie lubi swojego głosu, i dla tego stara się rozmawiać jak najmniej. Zawsze gdyby miał się komu wygadać, z pewnością zrobiłby to. Jednak, ma w głowie jakąś blokadę, broni się przed innymi i poznawaniem ich. Nie można o nim powiedzieć że jest wredny albo samolubny, nic z tych rzeczy. To bardzo życzliwy i opanowany pies, chodź zależy od nastroju, bo właśnie z byciem wrednym, a miłym - to można otwarcie rzec że ten pies jest gdzieś pomiędzy tym. Codziennie jego humor buja się jak na jakiejś huśtawce, i do jednej osoby jest nastawiony pogodnie, a do drugiej jak do największego w świecie wroga. Mawiają, że wróg twojego wroga jest twoim przyjacielem. Chodź nigdy nie próbował robić sobie wrogów, są niektóre osobistości których nie cierpi. Oni również mają swoich wrogów, których Tom nie zna, a bardzo by chciał. Mógłby się wtedy wygadać i na pewno znaleźliby wspólny język. Miłość, już prawie docieramy do końca. Nigdy w nim jej nie było, i możliwe że nie będzie. Nie zna tego uczucia, chodź bardzo byłoby mu ono potrzebne aby otworzyć się przed innymi, i ukazać swoje środkowe dobro. Niby nikt się tego nie spodziewał, ale jest on biseksualistą. Tak, moi drodzy. Ogląda się za suczkami tak samo, jak i za psami. Ale hola! Chwilowe zauroczenie to jeszcze nie miłość. To jest już chyba wszystko, co można o nim powiedzieć. No, takie małe podsumowanko. Tommen to zamknięta w sobie ofiara losu, z milionem kompleksów, nie cierpiąca walczyć, aspołeczny, cichy króliczek z którego nie można czytać jak z otwartej księgi. Być może ktoś będzie w stanie go zmienić, tylko kto?
APARYCJA:
- rasa: Jest to rasowy kundel, chodź swoim wyglądem przypomina ojca - owczarka niemieckiego. Nie ma w sobie nic z matki. Zawsze porównują go do ojca, jednak charakterami różnili się bardzo mocno.
- wygląd ogólny: Jest wysoki i bardzo chudy. Nie raz śmieją się z niego, że wygląda jak wychudzony kojot. Nie przeszkadza mu to, bo zazwyczaj wszelkie wyzwiska ignoruje. Jest troszeczkę umięśniony, ale tylko troszkę. Mięśnie wciąż nie sprawiają, że wygląda na silnego. Ma długie, wielkie uszy. Brązowe oczy, długi pysk. Jeśli chodzi o sierść, jest ona średniej długości. Być może patrząc na jego głowę tego nie widać i można stwierdzić że jest krótko-włosy, jednak na reszcie ciała ma nieco dłuższą sierść. Umaszczenie "sobolowe", chodź gdy stanie w słońcu można nawet powiedzieć że jest bardziej czarne na plecach. 
- sprawność: Najlepiej sprawuje się w malarstwie i spaniu, jednak to nie o to tutaj chodzi. Świetnie biega i pływa, chodź to potrafi każdy zdrowy pies. Ma niesamowicie mocne płuca, więc gdy nurkuje potrafi wstrzymać oddech na dość długi jak na psa jego postury czas. Po lesie potrafi poruszać się bezszelestnie, bo ile może zrobić hałasu tak chudy i mało ważący pies? Kiedy stanie na gałązkę, rzadko kiedy uda się mu ją połamać. Musiałby walnąć z impetem, aby poszedł jakikolwiek dźwięk. Ma niezawodny wzrok, chodź z węchem jest nieco gorzej. Nie rozróżnia niektórych zapachów, i często stanowi to dla niego nie lada problem. 
- waga i wzrost: 64,6 cm w kłębie. Waży 29kg, jednak ta waga często się waha. 
- głos: https://www.youtube.com/watch?v=2MTwzhmIrJM
HISTORIA: Urodził się tutaj, a z czasów szczenięcych nic nie pamięta. 
RODZINA: Wywodzi się ze szlachetnej rodziny alf, która włada obecnie tą sforą, w której się urodził. Kocha ich wszystkich z całego serduszka, chodź może nie potrafi tego pokazać bo unika ich wszystkich. Jego ojcem był Malcolm, który zaginął już jakiś czas temu, podczas pożaru. Nikt do końca nie wie czy zginął, czy nadal żyje. Wiadomo że od czasu zniknięcia nie powrócił, i słuch o nim zaginął. Nie znali się za dobrze, aby Tommem mógł cokolwiek o nim powiedzieć. Jednak był bardzo szlachetny i odważny. Bronił swoją sforę za wszelką cenę. Dobrym przykładem jest fakt, iż ruszył na poszukiwania jednego z członków który zagubił się w płonącym lesie. Był gotów oddać swe życie za każdego, jednego członka. Tom jest z niego bardzo dumny, i często o nim rozmyśla. Natomiast jego matka, na imię ma Suzaan. Jest bardzo kochana i odpowiedzialna. Niemalże idealna, i niezastąpiona alfa. Podziwiana przez większą ilość członków, jest przykładem siły i dobra. Nie ma z nią za dobrych kontaktów, ale zdarza im się czasem porozmawiać ze sobą. No i oczywiście, kochane rodzeństwo - Rayvonne Arvon, Benjamin Philip Edward, Roxanne Suzanne, Leia oraz Rosalie Elisabeth Kelly. Rodzeństwo jak to rodzeństwo, nie przepada za ich towarzystwem, ale kocha ich nad życie. Wszystkich szanuje i z pewnością zrobiłby wszystko aby ich ochronić. To właśnie oni są grupką psów którym ufa i wie doskonale że może powierzyć każdą tajemnicę. Mało z nimi gada, chyba że już musi. Chciałby utrzymywać dobry kontakt z rodzeństwem, chodź nie wychodzi mu to. Ma nadzieję na poprawienie rodzinnych relacji. 
PARTNER: Jest aspołecznym biseksualistą, a więc jest mu podwójnie ciężej znaleźć kogoś dla siebie. Nie ma znajomych, i szczerze ich unika, nieświadomie, ale to robi. Nie jest łatwym psem, ciężko do niego dotrzeć, i w ogóle. Wątpię aby taki ktoś jak on znalazł sobie kogoś, no ale pożyjemy zobaczymy. Jak na razie nie szuka nikogo. 
POTOMSTWO: Brak, nie śpieszy mu się do tego. 
EKWIPUNEK: Nie posiada nic w swoim ekwipunku. 
ZŁOTO: Okrągłe 10. 
PD: Zero.
TOWARZYSZ: Brak, jednak ma zamiar znaleźć sobie kogoś takiego. 
WŁAŚCICIEL: Shairenn [Howrse]
MOTTO: "I'm care so bad."
IMIĘ: Nazywa się Roxanne Suzanne i nie lubi skrótów, dlatego albo nazywaj ją pełnymi imionami, albo jedynie pierwszym z nich, innych opcji nie ma.
WIEK: Na chwilę obecną ukończone ma dwa lata, co oficjalnie czyni z niej dorosłą.
PŁEĆ: Nie ma opcji, byś po bliższym spotkaniu z nią przeoczył fakt, że jest suką.
STANOWISKO: Chcąc przydać się na coś sforze, wybrała posadę wojowniczki, decydując się bronić jej choćby nie wiem co.
RANGA: Młoda alfa

OSIEDLE: Grande

MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Pałac młodych alf

CHARAKTER: W jej przypadku pozory, które może stwarzać różnią się od rzeczywistości. Na pierwszy rzut oka wyda ci się ona ostrą w obyciu, wredną i nie dbającą o nic suką, tak też specjalnie kreuje swój wizerunek, by być o krok przed innymi. W duchu jednak jest zupełnie inna. Wcale nie jest zimna. To wulkan emocji, tylko tak można to określić. Wszystko się w niej miesza, skrajne i niezwykle silne emocje, co prowadzi wprost do wybuchu. A gdy już do niego dojdzie, może być źle. Lepiej wtedy nie stać jej na drodze. Siła, którą dysponuje ten mały huragan jest zabójcza.

Sprytna. Wie, jak wydostać się z różnych tarapatów. Inteligentna, ma milion myśli na sekundę. Jej pogląd na pewne sprawy jest bardzo racjonalny i trzeźwy. Kalkuluje sporo spraw w trakcie ich trwania. Posiada wiele planów na życie. W pewnym sensie można nazwać ją nieobliczalną i niejednoznaczną – właściwie nigdy do końca wiadomo, jak się zachowa w danej sytuacji. W głębi duszy jest dobra, i tak naprawdę, mimo wielu wad, potrafi być pomocna czy sympatyczna, i trudno jej dzięki temu nie polubić. Nie ukrywajmy, jest skomplikowana i trudna, jednak tego już się nie zmieni, jedyne co można, to zaakceptować ją taką jaką jest, bądź w innym przypadku nie wchodzić jej w drogę. Jeśli zrobisz sobie z niej wroga, nie licz na taryfę ulgową.

Bardzo pewna siebie i kobieca, zdaje sobie z tego sprawę i korzysta jak tylko może, by uzyskać przewagę nad innymi. Zgrabnie lawiruje między sojusznikami, trudno określić, komu właściwie jest wierna. Zawsze ma plany wewnątrz planów by nie dać się zaskoczyć innym.

APARYCJA:

- rasa: mieszanka Bordera i Owczarka, z przeważającymi cechami tego pierwszego.

- wygląd ogólny: Roxanne jest szczupłą suką z niewielką ilością tkanki mięśniowej.

- sprawność: Zwinność i szybkość.

- waga i wzrost: 51 centymetrów i 14 kg, szczuplutka.

- głos: Mocny, dźwięczny, ma ładną barwę, strzeż się jej krzyku, te decybele mogą zabić.

HISTORIA: Urodziła się w sforze.
RODZINA:
• Rodzice – Suzaan Ivyanne Koreen, Malcolm
• Rodzeństwo – Benjamin Philip Edward, Rossalie Elisabeth Kelly, Rayvonne Arvon, Tommen, Leia
PARTNER: Wowowo, stop! Nim wyciągniesz swoje lepkie łapki w jej stronę, chyba powinieneś poznać kilka istotnych faktów o tej pięknej istocie. Roxanne interesują zarówno psy jak i suki, jednak jest ona demiseksualna, co powinieneś brać pod uwagę, zanim zechce ci się szybkiego numerku z nią, skarbie.
A wracając, na tę chwilę brak
POTOMSTWO: Nie przesadzajmy, jest młoda i ma całe życie przed sobą, nie myśli jeszcze o sobie w roli matki
EKWIPUNEK: Nic, pustka
ZŁOTO: Dziesięć
PD: Obecnie zero
TOWARZYSZ: Jakoś nigdy nie przyszło jej na myśl, że mogłaby zaprzyjaźnić się z jakimś małym zwierzątkiem i ochrzcić je mianem swojego towarzysza, więc odpowiednią i zgodną z prawdą odpowiedzią będzie - nie, nie posiada.
WŁAŚCICIEL: ♥♥♥Tommy♥♥♥


MOTTO: You can't try to be authentic. You either are or you aren't 
IMIĘ: Została obdarzona bardzo wdzięcznym imieniem, które nosi z dumą. Leia, bo tak się zwie. 
WIEK: Dwa lata
PŁEĆ: Ku jej wielkiemu żalowi, jest przedstawicielką płci pięknej.
STANOWISKO: Wojownik
RANGA: Młoda Alfa
OSIEDLE: Grande
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Pałac młodych Alf
CHARAKTER: Leia to typowa chłopczyca. Jako szczeniak zawsze bawiła się z braćmi, albo sama chodziła po sforze udając, że walczy z przeciwnikiem. Oczywiście zawsze wygrywała. Teraz, jako dorosła suczka nadal jest taka sama, a nawet gorsza. Nic jej nie wytłumaczysz, ona wie lepiej. Tak upartego psa nigdy nie widziałeś, naprawdę. Nie umie też się przyznać do błędu, nawet gdy nie ma racji, to i tak ma rację. Mówiłam już, że uwielbia rywalizację, ale tylko do czasu aż wygrywa? W przeciwnym razie uważa to za pomówienie. Ale trzeba przyznać, że jest bardzo utalentowana aktorsko. Gdy czegoś potrzebuje, bez problemu potrafi zmienić się w ponętną i seksowną suczke. 
APARYCJA:
- rasa: Mieszanka border collie i owczarka niemieckiego
- wygląd ogólny: Leia ma czekoladową sierść z niewielkimi odmianami. Ma piękne, bursztynowe oczy, które są jej niebywałym atutem. Na jej ciele odznaczają się zarysy mięśni. Jej uszy są nieco oklapnięte, co czasem jej przeszkadza.
- sprawność: Leia jest wyśmienitym długodystansowcem. Może biegać i biegać i prawie wcale się nie męczy. Gorzej ze skakaniem, nie umie wysoko skakać, ale nie przeszkadza jej to, bo nigdy za tym nie przepadała. 
- waga i wzrost: 30 kg i 60 cm w kłębie.
- głos: https://youtu.be/9WbCfHutDSE
HISTORIA: Urodziła się w Kingdom of Dogs.
RODZINA: 
Rodzice: Malcolm i Suzaan
Rodzeństwo: Rayvonne Arvon, Tommen, Roxanne Suzanne, Benjamin oraz Rosalie Elisabeth Kelly
PARTNER: Może kiedyś ktoś się znajdzie.
POTOMSTWO: brak
EKWIPUNEK: brak
ZŁOTO: 10
PD: 0

TOWARZYSZ: brak
WŁAŚCICIEL: IndySolo

MOTTO: Póki co nic nie jest tak ważnego dla Rosy w życiu, jak bycie szczęśliwym i optymistycznym. Dlatego brak, bo go nie potrzeba do szczęścia, prawda?
IMIĘ: Rodzice każdemu ze swoich dzieci nadali oryginalne imię, bądź imiona. Niektórym pasowało jedno, innym dwa, a jeszcze innym trzy. Tak było z sunią. Otrzymała trzy, piękne, oryginalne i pasujące do siebie imiona. Pierwsze może kojarzyć się z poranną rosą i pochodzi ono od łacińskiego połączenia dwóch kwiatów, róży i lilii. Dlatego owszem, zgadłeś, jej pierwsze imię to Rosalie. Używa go najczęściej, dlatego ma do niego najwięcej zdrobnień. Między innymi Rosa, Sali, Ali czy żartobliwie Osa. Drugie imię, jest dość oficjalne, zostaje wymienione przez przyjaciół, czy czasem rodzinę. Ono zaś pochodzi od starohebrańskiego i oznacza "Bóg jest moją przysięgą lub doskonałością". Tak, to jest Elisabeth. Tutaj też są zdrobnienia, ale padły z pyska innego psa może jeden, dwa razy. Eli, Elisa, Isa i Beth. No i ostatnie, krótkie, przyjemne w odsłuchu, suczka szczerze nie wie, jakie ma pochodzenie, ale je lubi, i to się liczy. Kelly, ostatnie imię panienki przedstawionej wyżej. Jest ono używane tylko wtedy, kiedy ktoś używa wszystkich trzech imion suczki. No ale taki urok. Jakby ktoś je zdrabniał, to pewnie wyszło by Elly. 
WIEK: Podczas podróży zdążyła dorosnąć, więc tak, ten kurdupelek ma już dwa lata. Oh, już dorosłość. 
PŁEĆ: Kochani, czy po tym jakże długim początkiem tego formularza, czyli imionami, nie skapnęliście się jeszcze, jakiej płci jest ta piękność? To sunia, urocza, słodziutka sunia.
STANOWISKO: Ze względu na jej wzrok, a raczej jego brak, została zwykłym członkiem
RANGA: Młode alf
OSIEDLE: Grande
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Pałac młodych alf

CHARAKTER: Hmm, Rosa, Rosa, Rosa, na pewno jest dość dojrzała, jak na swój wiek, tak, jest już dorosła, ale to i tak dopiero co wkroczenie w dorosłość. Wypadek ją do tego zmusił. Chociaż za dużo wam o tym wypadku nie wspominałam, ale na razie napomknę tyle, że straciła wzrok. Rosa jest dość... rozmarzona. Co również świadczy o tym, że jest optymistką. Uwielbia sobie wyobrażać zmiany w wyglądzie świata, które tak naprawdę nie mają miejsca. Ma otwarty umysł i jest w stanie uwierzyć we wszystko, co dla zwykłego psa jest niedorzeczne. Ma w zwyczaju o tych rzeczach opowiadać innym, nawet tym, których nie zna. No bo ej, ostatnio ktoś mi powiedział, że widział wilka z psem którzy latali po niebie, mieli skrzydła i rogi. Często sprawia wrażenie nieobecnej, jakby była duchem. Niektórzy twierdzą, że ma niezłomną wiarę i niezwykle optymistyczne podejście do tego wyścigu szczurów, czyli życia. Rosalie olewa to, co inni mówią o niej złego, po prostu stwierdza, że idiotów nie da się pokonać. Na ten czas nie ma przyjaciół, ale jak to się zmieni, to jest gotowa oddać życie dla tych, którzy postanowili spędzać z nią czas. Czyli jest lojalna. Przez jej wzrok, często członkowie robią jej głupie żarty, czyli chowają ważne dla niej rzeczy, jak naszyjnik od mamy czy... No po prostu sentymentalne przedmioty. Wiecie jaki to problem dla niewidomej, prawda? Ale Osa się do tego przyzwyczaiła, i uważa to już za rutynę. Kto cię pocieszy jak rzucił cię partner albo kto się okradł? Szukamy Rosalie Elisabeth Kelly, ona pomoże, naprawdę. Pewnie powie, że to dupek i poprosi o zabranie jej na polane i, że będą pleść wianki z kwiatów, nie pytajcie jak. Jest bardzo, ale to bardzo empatyczna. Jest też w miarę dobra w rozwiązywaniu siostrzano-braterskich kłótni, czyli po prostu sprzeczek rodzeństwa, albo uspokajanie Benka jak znowu knuje jakiś plan aby zrobić na złość Rayowi a i tak potem wychodzi, że i Rosa obrywa... I tak sobie myślicie, ona jest jeszcze taka młoda, nie odpowiedzialna, nie dojrzała, ona powinna szaleć i robić nieodpowiedzialne rzeczy. Ale, ona od początku była dojrzała, przez te kilka dni, przed wypadkiem, była dobrze wychowywana, a potem jeszcze ten wypadek, on zmusił ją, do zachowywania się jak pies który ma przynajmniej pięć lat. Trzeba mieć dobrze wykształcony charakter aby poradzić sobie z takim wypadkiem, no i taki wykształcił się u Rosy. Zobaczymy jak będzie za kilkanaście lat.

APARYCJA:

- rasa: Mieszaniec

- wygląd ogólny: Powiadają, że ma długie, biało kremowe futro, przemiłe w dotyku, iż można głaskać godzinami. Ciemne niegdyś oczy zmieniły się w złote, a potem straciły blask i stały się szarawe. Uszy i ogon jak zwykle puchaty. Nic dodać, nic ująć.

- sprawność: Przoduje w... Hm. Niczym, niestety, polowanie, pływanie, skakanie nie wchodzi w grę, bo jak? No błagam, ale jak była mała uwielbiała pływać. 

- waga i wzrost: 49 centymetrów w kłębie i 14 kilogramów. 

- głos: Tiffany Alvord

HISTORIA: Urodzona w sforze. Jako szczeniak byłą zmuszona razem ze sforą opuszczać stare tereny. Niestety, ale ludzie za często przybywali na stare tereny sfory. Jako szczeniak, miała wypadek, nie za wiele z niego pamięta, spadła z czegoś... Nie ważne. Ale mocno przygmociła w pewną część mózgu. No i skończyła jako ślepotka. Sfora znalazła tereny, i teraz jest tu.

RODZINA: 

Mama - Suzaan. Kochana, daje dobre rady. Bardzo przyjemnie spędza się z nią czas. Rosalie naprawdę lubi z nią rozmawiać i spędzać czas, mimo, że jest to mama Ros, traktuje ją przede wszystkim jak przyjaciółkę. 

Tata - Malcolm. Wspaniały ojciec, dobrze wychowywał swoje dzieci. Był kochany i potrafił rozśmieszyć. Był też odpowiedzialny. Niestety zaginął. Nie wiadomo co się z nim stało. Podczas drogi na nowe tereny, puf, nie ma. 

Siostra - Roxanne Suzanne. Kochana siostra, może tego nie okazuje aż tak bardzo, ale Rosa wie, że siostra ją kocha.
Siostra - Leia. Siostra z którą Rosalie ma neutralne relacje. Przywita się? Przywita. I tyle. 
Brat - Tommen. Też neutralne relacje.
Brat - Rayvonne Arvon. Brat który wspiera rosę jak nikt inny. Rosa wie, że ma nadzieję, że znajdzie w siostrze oparcie. Ros stara się też mu pomagać.
Brat - Benjamin Philip Edward. Najgorsze relacje. Zresztą Ben ma takie relacje z całym rodzeństwem. Nawet nie chodzi o nie rozmawianie. Sprzeczki czy jakieś fochy. Niewiadomo. 
PARTNER: Nie zakochała się, i nikt nie zakochał się w niej. Póki co nie potrzebuje partnera.
POTOMSTWO: Może kiedyś, ale na razie ślepotka dzieci nie planuję. Do czasu. 
EKWIPUNEK: Nic, niestety nic, ale to się zmieni. 
ZŁOTO: 10
PD: 0
TOWARZYSZ: Brak.
WŁAŚCICIEL: Ewaa (hw) Husinye (chat)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz