By Wolfskuss
MOTTO: Nie jest tak łatwo, jak się wydaje. Suka nie posiada jednego, konkretnego motta, a kilka, które często pomagają. Pierwszym jest "Nic nie dzieje się bez powodu". Trzyma się tego kurczowo, gdyż dla suni jest to jak najbardziej adekwatne do wydarzeń, które miały miejsce w jej życiu, przyczyna i skutek. Drugim jest cytat w języku angielskim, "Courage is to resist fear, mastery of fear - not absence of fear", co po polsku oznacza "Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu". Nie raz stanęła pyskiem w pysk(twarzą w twarz, wersja psia) ze strachem, a wtedy jedynym rozwiązaniem było przezwyciężenie go, a żeby to zrobić potrzebna była odwaga. Trzecia myśl, jedna z najbardziej znanych, "Każdy jest kowalem swojego losu". Z tą myślą Attheaeldre zgadza się najbardziej, chociaż nie można uznać jej za najważniejszą.
IMIĘ: Jedno, nielubiane imię. Attheaeldre. Czy suka przedstawia się w ten sposób? Otóż nie. Zanim do tego przejdziemy, warto wyjaśnić sobie znaczenie tego imienia. At the elder tree, przyznajcie, brzmią podobnie. At the elder tree w tłumaczeniu na polski oznacza "Na starszym drzewie", co w jakimś stopniu odzwierciedla charakter i przeżycia suczki. Każdy przyzna, Attheaeldre należy do imion długich, więc każdy kombinuje na wszelkie sposoby, jak je skrócić. Atthe? Att? Jeszcze krócej, ale czy się da? Możliwe, jednak wspomniana powyżej samica preferuje krótkie, Ate. I co? Zaskoczony? Pewnie tak. W ten sposób należy zwracać się do niej, proste, zwykłe, trzyliterowe słowo, a ile myślenia. Ciekawostka, Attheaeldre zyskała swoje imię dopiero jako półtoraroczny szczeniak, gdy umierająca rodzicielka szeptała jedynej córce na ucho, "Attheaeldre, zostań przy nim", powtarzając "zostań z nim" kilka razy.
WIEK: Młoda, a sporo przeżyła. Niektórym wydaje się, że Attheaeldre jest młodsza niż podaje metryczka, dla niektórych jest dojrzalsza jak na swój wiek, rzadko kiedy ktokolwiek wpada w punkt, a tym punktem są 3 lata.
PŁEĆ: Jeśli uważasz ją za psa, lepiej udaj się do lekarza. Oczywiście, nie jest to w żadnym stopniu samiec, suka w stu procentach.
STANOWISKO: Dołączyła do sfory, długo zastanawiała się, jakie stanowisko do niej najlepiej pasuje. Wojownik? Nie, nie. Morderca, szpieg? To nie dla niej. Spojrzała w drugą stronę. Edukacja, nauczycielka zielarstwa? A może... nie, odpada. W końcu stanowisko zaproponowane przez Suzaan przypadło jej najbardziej do gustu. W ten sposób nasza droga Ate została nie kim innym jak... pisarką.
RANGA: Dołączając do sfory nie można być nikim innym jak nie członkiem sfory.
ZAMIESZKANIE: Hotel, Attheaeldre zamieszkuje hotel, tak jak niemal cała sfora.
CHARAKTER: Niezła zabawa nas czeka, bo Attheaeldre wcale nie jest tak łatwo opisać, ale należy, w końcu trzeba poznać ją bliżej, aby mieć z sunią dobry kontakt, bo to w tej całej przyjaźni chodzi. Gdybyś jej nie znał za dobrze, nie zaufa ci, pierwsza jej cecha, nieufność wobec nieznajomych. Bywa ciężko zdobyć wspomniane wyżej zaufanie, jednak jest pocieszenie, to osiągalne. Niejednemu to się udało, ale niestety, kontakt się psom urwał. Jak trudno je zdobyć, tak łatwo stracić, to raczej sprawdza się u większości psów i suk, tutaj również. Nędzne przeprosiny, bukiet najpiękniejszych kwiatów, na nic się zdadzą, gdy zrobiłeś coś złego, nie rzuci się na szyję i nie obdaruje pocałunkami. Nie należy do tych, którzy przeżyją, a później zapomną. Krzywdę nosi w sobie, a gdy jest gotowa na rozmowę, zdobędzie się na to i z własnej inicjatywy rozpocznie ją, aby w spokoju rozwiązać spór. Ale nie zapomni ci tego, że ją skrzywdziłeś, bo czasami przeżywa to okropnie. Ate to na ogół spokojna suka, poważna i wrażliwa. Jest w stanie zachować spokój nawet w trudnych sytuacjach. Ma naprawdę bujną wyobraźnię, a niemal wszystkie pomysły umieszcza w książkach i opowiadaniach, przekształcając je w razie potrzeby. Jak i wyobraźnia, to i kreatywność. Zdążyliście się zorientować, że jej pasją jest pisanie. Odkryła ją tutaj, w Kingdom of Dogs, gdy sięgnęła po papier i pióro, zaczęła kreślić na papierze literki, dając się ponieść, wyczerpując wszelkie pokłady weny, których niekiedy brakuje, a wtedy w głowie pustka. Nadgania to przemyśleniami, lubi je pisać. Większości tekstów nie pokazuje nikomu, jedynie bliższym jej sercu psom. Nie bez powodu, Attheaeldre boi się krytyki, chociaż wie, że w pisaniu nie jest specjalnie dobra. Inaczej jest, gdy ktoś pokazuje jej swoje dzieło. Mówi, aby nie przeżywał tak, bo każdy jakoś zaczynał, a swój styl zdąży jeszcze wyrobić. Kolejnym jej zajęciem jest czytanie książek, których w swojej biblioteczce nigdy mało nie miała. Dobrą książkę jest w stanie przeczytać w jeden dzień, nawet długą, na pozór nudną. Fakt, zdarzają się nieciekawe, ale Atte czyta do końca. Odejdźmy od tematu literatury, wróćmy do charakteru. Nadzwyczaj cierpliwa, a w szczególności w stosunku do szczeniąt, którymi zajmować się lubi, nawet bardzo. Od zawsze miała tę smykałkę do dzieci, zajmowała się młodszymi braćmi z miotu i czuła obowiązek ochrony ich, gdy mamy nie było. Poza nieufnością, spokojem, powagą, wrażliwością, wyobraźnią, kreatywnością i cierpliwością odnajdziemy w niej krztynę radości. Nie jest wiecznie uśmiechnięta, raz chodzi z głową w chmurach, raz z głową przy ziemi. Ten uśmiech oznacza, że dzisiaj jest lepszy dzień, możesz śmiało podejść i porozmawiać, a ona wcale nie wypali nic złego, nie odejdzie bez pożegnania, tylko zapragnie poznać cię lepiej, zaproponuje wyjście a to na spacer, a to do baru lub karczmy. Tylko jest jedno "ale", ty nie możesz być spięty czy poddenerwowany, bo i ona się taka stanie, pomyśli, że jej nie słuchasz i dopiero wtedy zdążysz się zorientować, że nie podejdzie więcej. Zdarza się, że sunia ma gorszy dzień, a wtedy jest nie do zniesienia. Raz smutna, krążąca w te i wewte, a raz gniewna, tykająca jak bomba, a jeszcze innym razem ironiczna i sarkastyczna, która naśmiewa się z innych i wytyka błędy. Wtedy wystarczy przetrwać dzień lub nie zbliżać się do niej, broń boże nie rozmawiać, o ile nie chcesz aby twoja duma ucierpiała, gdy ta skrytykuje twój oddech czy zachowanie, w którym na co dzień nie znalazłaby absolutnie niczego, do czego warto byłoby się przyczepić. W kwestiach miłosnych tak śmiała nie jest, wręcz przeciwnie. Nieśmiała, każdy ruch musi przemyśleć, żadne słowo nie padnie bez głębszej analizy, bo woli się nie ośmieszać przed kimś, na kim jej zależy.
APARYCJA:
- rasa: Wygląda jak aussie, pachnie jak aussie, chodzi jak aussie... czy chód aussie czymś się wyróżnia? Ale nie o tym. Ate to aussie, może i nieczysta, ale aussie.
- wygląd ogólny: Nie należy do wysokich, ani do niskich. Pierwsze co zauważymy to sierść koloru brązowego, a dokładnie red tricolor, czekoladowy z podpalaniem i białymi znaczeniami. Puchata, miła w dotyku. Łapy średniej długości, masywne, koloru białego przednie, czekoladowego tylnie. Pysk również biały, brązowe, oklapnięte uszy. Piękne bursztynowe oczy. Długi, równie puchaty ogon.
- sprawność: Ate jest świetną biegaczką, nie da się ukryć ani zaprzeczyć. Poza tym świetnie idzie jej w pływaniu, skoki jednak nie należą do jej ulubionych dyscyplin, tak jak wspinaczka. Poza tym dobrze tropi oraz poluje na zwierzynę.
- waga i wzrost: Jak na sukę nie jest ani ciężka, ani lekka, jednak gdyby trzeba było to określić, można ochrzcić ją sunią lekką, bliżej granicy dolnej, waży 19 kilogramów. Co do wzrostu, jest pomiędzy, tylko, albo aż, 50 centymetrów w kłębie.
- głos: Czysty, piękny głos, należący do równie pięknej wokalistki, należący do Camili Cabello
HISTORIA: To nie jest takie kolorowe. Julie, przepiękna sunia, o której względy starał się co drugi pies z wioski. Ją nie ciągnęło do dzieci, nie chciała zachodzić w ciążę ani wiązać, unikała ich, a gdy była taka konieczność, wykręcała się, mówiąc, że ma coś ważnego do zrobienia. Zawsze się udawało, do czasu gdy na jej drodze stanął niejaki Christian i wcale nie chciał z niej za szybko schodzić. Stał się nachalny, podejrzanie nachalny. W tej wiosce jeszcze nikt o nim nie słyszał. Julie nie wiedziała do czego dąży. Wkrótce się przekonała, przeszła przez piekło. Została zgwałcona. Zaszła w ciążę. Nie chciała rodzić, bała się. Czuła do siebie obrzydzenie. Wiedziała, że to nie wina dzieci, które były w jej brzuchu, maluchy niczemu nie były winne. Ich ojciec był winny. Julie nie mogła ich zabić, nie miała innego wyboru jak urodzić dzieci, czwóreczkę kuleczek, które niedługo po tym stały się dla niej całym światem.
Gabrielle, Josh, Teo i Mike, suczka i trzy pieski. Żadne z nich nie dopytywało nigdy o ojca, wystarczyła im kochająca mama, gotowa oddać za nie życie. Najbliżej niej trzymała się mała Gabby, a zaraz za nią Mike. Josh szanował matkę, jednak nigdy nie był do niej szczególnie przywiązany, podobnie jak mały Teo. Rosły, stawały się większe, silniejsze. Minęło półtora roku. Julie miała nadzieję, że Christian więcej nie wróci i da żyć jej i jej dzieciom w spokoju. Niestety, powrócił. I tym razem miał inne zamiary. Nie minął dzień, pojawił się. Bez zbędnych scen złapał ofiarę, po czym brutalnie pobił i rozszarpał. Ofiarą była Julie. Gabrielle wszystko widziała. Oczy przepełnione łzami, podbiegła do umierającej. Ostatnie słowa, "Attheaeldre, zostań z nim... zostań z nim... zostań z nim..." rozbrzmiewały w jej głowie.
Dwa lata, dorosłe już dzieci są w stanie rozejść się w swoje strony. Tak zrobił Josh i Teo, nie pozostając w wiosce ruszyli na poszukiwania szczęścia, razem. Mike i Ate zostali, aby dotrzymać towarzystwa ludziom. Nie ciągnęło ich do wolności, przynajmniej Mike'a, który wolał wygrzewać się przy ludzkim kominku. Attheaeldre zaś, suczka myślała co jest za lasem. Ciekawiło ją jak to wygląda. Ciekawiło ją to, czy żyją tam wolne psy. Chciała się dowiedzieć. Rok później stało się coś, co obróciło wszystko dookoła nogami, a właściwie łąpami. Zwykły spacer. Na pozór zwykły. Suka zdecydowała się przejść przez ten tajemniczy las, do rzeki. Napotkała... obóz psów. Z początku zdezorientowana, nie wiedziała kim są. Wiedziała jedno, potrzebowali pomocy. W tej okolicy nie było dużej ilości zwierzyny łownej, skazani na porażkę. Ate czuła, że musi pomóc. Nikt jej nie wierzył.
Po długim przekonywaniu Malcolm zgodził się. Sunia znała historię o opuszczonym miasteczku, opowiedziała im wszystko. Nazajutrz wyruszyli, Attheaeldre wróciła do wioski, spakowała jedzenie w skórzane torby i zaniosła psom. Podróż była trudna, pełna przeszkód. Między innymi pożar. Malcolm rzucił się na ratunek, który okazał się jedynie zasadzką na alfę. Sfora bez niego i Kita, jednego z członków dotarła na miejsce. Ate zdecydowała się zostać przy nich.
Gabrielle, Josh, Teo i Mike, suczka i trzy pieski. Żadne z nich nie dopytywało nigdy o ojca, wystarczyła im kochająca mama, gotowa oddać za nie życie. Najbliżej niej trzymała się mała Gabby, a zaraz za nią Mike. Josh szanował matkę, jednak nigdy nie był do niej szczególnie przywiązany, podobnie jak mały Teo. Rosły, stawały się większe, silniejsze. Minęło półtora roku. Julie miała nadzieję, że Christian więcej nie wróci i da żyć jej i jej dzieciom w spokoju. Niestety, powrócił. I tym razem miał inne zamiary. Nie minął dzień, pojawił się. Bez zbędnych scen złapał ofiarę, po czym brutalnie pobił i rozszarpał. Ofiarą była Julie. Gabrielle wszystko widziała. Oczy przepełnione łzami, podbiegła do umierającej. Ostatnie słowa, "Attheaeldre, zostań z nim... zostań z nim... zostań z nim..." rozbrzmiewały w jej głowie.
Dwa lata, dorosłe już dzieci są w stanie rozejść się w swoje strony. Tak zrobił Josh i Teo, nie pozostając w wiosce ruszyli na poszukiwania szczęścia, razem. Mike i Ate zostali, aby dotrzymać towarzystwa ludziom. Nie ciągnęło ich do wolności, przynajmniej Mike'a, który wolał wygrzewać się przy ludzkim kominku. Attheaeldre zaś, suczka myślała co jest za lasem. Ciekawiło ją jak to wygląda. Ciekawiło ją to, czy żyją tam wolne psy. Chciała się dowiedzieć. Rok później stało się coś, co obróciło wszystko dookoła nogami, a właściwie łąpami. Zwykły spacer. Na pozór zwykły. Suka zdecydowała się przejść przez ten tajemniczy las, do rzeki. Napotkała... obóz psów. Z początku zdezorientowana, nie wiedziała kim są. Wiedziała jedno, potrzebowali pomocy. W tej okolicy nie było dużej ilości zwierzyny łownej, skazani na porażkę. Ate czuła, że musi pomóc. Nikt jej nie wierzył.
Po długim przekonywaniu Malcolm zgodził się. Sunia znała historię o opuszczonym miasteczku, opowiedziała im wszystko. Nazajutrz wyruszyli, Attheaeldre wróciła do wioski, spakowała jedzenie w skórzane torby i zaniosła psom. Podróż była trudna, pełna przeszkód. Między innymi pożar. Malcolm rzucił się na ratunek, który okazał się jedynie zasadzką na alfę. Sfora bez niego i Kita, jednego z członków dotarła na miejsce. Ate zdecydowała się zostać przy nich.
RODZINA:
- Urodzona przez sukę z wsi imieniem Julie, kochaną, wyrozumiałą mamę, którą młoda samiczka zawsze brała za wzór. Silna więź, Attheaeldre zawsze mogła wypłakać się jej w łapę. Gdy matka żyła, sunia miała na imię zupełnie inaczej, wołano za nią Gabrielle. Zmieniło się to gdy umierała, półtoraroczna zyskała nowe, dłuższe, powinieneś doskonale je znać ze wcześniejszych akapitów, Attheaeldre, inaczej Ate. Śmierć przybiła córkę, było to dramatyczne zdarzenie. Brakowało jej Julii.
- Ojciec nigdy nie był godnym wzorem do naśladowania. Nie dość, że brutalny morderca, w dodatku gwałciciel. Właśnie w ten sposób powstała Ate i rodzeństwo z miotu. Christian.
- Trójka z miotu, łącznie czwórka kulek Julii. Najstarsza była sunia, o której mowa w całym formularzu. Drugi w kolejce, Josh. Josh wyglądał identycznie jak ojciec, co nie było aż tak przerażające jak podobieństwo charakterem. Julie obawiała się, że syn zechce poznać ojca i zostać z nim, a to skończyłoby się bardzo źle. Teo, dosyć nieśmiały, trudno się z nim rozmawiało, często chował się po kątach. Najmłodszy był Mike, grubiutki i puszysty piesek. Ten był pociesznym samczykiem, pełnym energii i radości. Często zapraszał pozostałych do zabawy, a najstarsza niemal zawsze się zgadzała. Mike był jej ulubionym bratem.
PARTNER: Brak, nigdy nie posiadała partnera, chociaż aktualnie się na to zanosi. Słodka tajemnica, nie wolno nikomu zdradzać, chociaż powiem ci w tajemnicy, oboje zerkają na siebie ukradkiem, mają ochotę rzucić się sobie w łapki i wyściskać, całując na zmianę. Zapewne nie wiesz o kim mówię, prawda? Nie wątpię, pewnie nie, bo opisik na górze dużo nie mówi. Mowa o cudownym, kochanym i skromnym psie, synu Suzaan i Malcolma. A z resztą, domyślcie się sami...
POTOMSTWO: Jeśli przyjdzie się poważnie zastanowić... wyobrazić sobie Ate w roli matki, nie jednego, a na przykład piątki dzieciaków, które skaczą wokoło zapracowanej pisarki, nalegając, aby ta pobawiła się z nimi czy rozwiązała spór... aby na pewno? A może to tylko nędzne przypuszczenie? Chyba tak, Attheaeldre ma gołębie serce i kocha dzieci, więc jako mamusia sprawowałaby się bardzo dobrze, dlatego nic nie jest wykluczone. Dzieci stawiałaby ponad pracę, odchodząc od nowej powieści podeszłaby do każdego, przytuliła i wycałowała. Poza tym dosyć dobrze sprawowałaby się jako rozjemca, w końcu niejeden problem ma za sobą, więc każda drobnostka to dla niej pikuś, który szybko rozwiąże.
EKWIPUNEK: Niestety nic, Ate nie zdążyła zebrać żadnego amuletu czy pierścionka przez swoje życie.
ZŁOTO: Bądź co bądź nie powinna mieć nic, w końcu tutaj jest inna waluta, a jak wiadomo, żadnej złotej monety nie posiada ani nie posiadała. Znalazła się jednak jakże kochana suka, Suzaan Ivyanne Koreen, która podarowała nowej członkini aż... 10 sztuk złota. Podrzucając nowej pieniądze wyjaśniła, że to na start, w końcu trzeba od czegoś zacząć.
PD: Niedoświadczona, nowa... aby na pewno niedoświadczona? W tej sforze tak, poza tym ma za sobą dużo, więc i doświadczenie. Póki co liczba okrąglutka, 0 punktów doświadczenia.
PD: Niedoświadczona, nowa... aby na pewno niedoświadczona? W tej sforze tak, poza tym ma za sobą dużo, więc i doświadczenie. Póki co liczba okrąglutka, 0 punktów doświadczenia.
TOWARZYSZ: Coś tam będziesz miała suko
WŁAŚCICIEL: Malavia[H], Tilesty[DG], Ate[czat]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz