25 marca 2018

Od Michaela cd. Alexa

- Przynajmniej mają żelki... - mruknął mój tata. Życie toczy się dalej. Ta. Świetnie. Ale przynajmniej jesteśmy w sforze, tyle dobrego. 
- Ja to bym chciał koc, taki aby nie było zimno w nocy. - powiedziałem. Tak. Przez ten cały czas było dosć zimno w nocy, i uwiercie, nie jest wtedy za przyjemnie. Dlatego taki koc jest naprawdę niezłą inwestycją.. 
- Koc to raczej mają, co farfoclu? - zaśmiał się tata. Alex zawsze potrafił przerwać ciszę, zająć jakoś czas. No i lubi nazywać mnie "farfoclem", bo tak. Bo jestem uroczy. Przynajmniej on tak uważa.
- Tak tato, koc raczej mają. - odpowiedziałem z uśmiechem. I znowu cisza. Spokojnie szliśmy za tym psem. Prowadził nas przez jakieś tereny, mówiąc coś o jakimś Cascadas, wodospadach. Nie słuchałem. Bardziej przyglądałem się psom, których mijaliśmy. Udało mi się zliczyć pięć szczeniaków. Tylko. No ale, do tego czasu to są pierwsze inne szczeniaki, które znam, prócz mnie. Mimo tego, wiele psów widziałem, trochę było podobnych do siebie. Widziałem kiedyś jakiegoś psa tej rasy w pracy mamy. Ugh. 
- O! A tutaj jest hotel, tu będziecie póki co mieszkać. - odparł ten pies co nas oprowadzał. Nie zdałem sobie sprawy, że tata z tym psem się zatrzymali, więc szedłem dalej. Skończyło się na tym, że przywaliłem łbem w drzewo. Cholera. Boli. 
- Młody, gdzie ty tak wędrujesz, co? - powiedział mój tata, chwytając mnie za kark w zęby. Chwile potem, zarzucił mnie sobie na plecy. Świetnie. Nawet chodzić nie można samodzielnie. Co sobie o mnie pomyślą. Jeszcze pół roku do dorosłości. .A ja nadal wyglądam jak taka kulka słodkości. To dobija, naprawdę. Już takie młodsze ode mnie szczeniaki wyglądają doroślej. Gdyby tylko dałoby się już być dorosłym. Oh. Gdyby się dało.
- Okej, a to wasz pokój, może chcecie się urządzić? Wrócę za jakiś czas, aby pokazać wam resztę sfory. - zaproponował ten pies "przewodnik". Tata się zgodził. Dostaliśmy klucze. No i jesteśmy sami.
- Widzisz mały, jakoś się układa. - powiedział tata, otwierając drzwi. Pokój był wystarczający do życia. Łóżko dwuosobowe, łazienka, szafki, no wszystko co do życia potrzebne. Był nawet stolik i biurko. 
- Wiesz co tato? - przycupnąłem na podłodze.
- Co mały? - odpowiedział pytaniem na pytanie tata, który zaczynał ogarniać pokój. 
- Nie sądziłem, że znajdziemy dom. - odparłem, otwierając jakąś szafkę, gdzie znalazłem upragniony koc. 
- Ja też nie. Ale widzisz. Wszystko jest możliwe. - odpowiedział mi tata. Znalazł on własnie jakąś ścierkę, więc zaczął wycierać kurze. Ja wtuliłem się w kocyk.
- Może wszystko będzie dobrze. Może życie nie jest takie okrutne. - ta. Wmawiaj to sobie debilu.  
- Życie nie jest okrutne, farfoclu. - tata skończył wycierać kurze. Chwycił koc, na którym siedziałem w zęby i zaniósł mnie na łóżko. - Wiesz, ja będę musiał zgłosić się do przywódcy, bo wątpię, aby obyło się bez formalności. Jak przyjdzie ten pan co nas oprowadzał, powiedz mu, że nie musi na oprowadzać dalej. - odparł mój tata.

<Alex? Rozkręcisz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz