10 lutego 2018

Od Rosalie - Quest #1

Była noc, a ja nie mogłam zasnąć. Świetnie, nie? Nic nie pomagało, liczenie owiec, czy kołysanki śpiewane samej sobie. Nic. W końcu stwierdziłam, że to nie ma sensu i po prostu wstałam z łóżka. Miałam taki patyk, pomagał mi on w spacerach na otwartej przestrzeni. Było mi łatwiej nie obijać się o drzewa. Popchnęłam ogromne drzwi pałacyku i podreptałam ścieżką prowadzącą do wodospadu Roccia. Już po połowie drogi słyszałam szum wody, obijałam patykiem o krzaki, drzewa i ławki. Osiedle Grande, piękne osiedle. Polubiłam nowe tereny, i to bardzo, ale niestety sfora straciła dużo członków. Kit, Thor czy mój brat, Connor, odeszła też Rosebud. No i tatuś. Tatuś chciał uratować Kita i rzucił się w płomienie. Zaginął i nie wiadomo co z nim jest. Ja uważam, że przeżył, ale jest ranny i nie może nas odnaleźć. Gdybym nie była kaleką, wybrałabym się na poszukiwania, ale teraz, nie miałabym szans, a w dodatku nikt nie chciałby iść ze mną. Nagle poczułam ból, okropny ból. Coś mnie ugryzło w łapę. Wyczułam wilka, samca. Słyszałam jak się porusza. Znowu spróbował mnie ugryźć, ale mu nie wyszło. Potem usłyszałam jak mnie goni, powalił mnie na ziemię. Wiedziałam, że muszę uciekać, bo nie mam szans. Wilk jest szybki, a ja ślepa. Nie wiem w którą stronę jestem odwrócona, więc nie wiem gdzie jest pałacyk. Chwyciłam kija w zęby i zaczęłam uciekać ile sił w łapach. Podczas ucieczki słyszałam warczenie wilka za plecami i żwir ze ścieżki który został wykopywany przez łapy i wilka i moje. Wodospad był już bardzo blisko, znałam te tereny, niedaleko stąd jest jaskinia. Dałoby się tam schować. Ostatnio wraz siostrą zostawiłam tam dużo lawendy, powinnam ją wyczuć. Poniuchałam trochę i wyczułam jaskinię. Przyśpieszyłam aby zgubić wilka, kiedy byłam dość daleko, wyczułam pod łapami błoto. Szybko wytarzałam się w nim, aby zatrzeć zapach, popędziłam w bok, prosto w stronę jaskini. Wilk już mnie nie znalazł, a ja musiałam odpocząć. Przeczekałam godzinę, może dwie, aby wilk się oddalił. Przy okazji udało mi się trochę przysnąć. Noga okropnie bolała, a zadrapania piekły. Słyszałam huczenie sowy i skakanie zająca. Po wypadku słuch mi się wyostrzył, i to bardzo. Jestem w stanie usłyszeć jak oddycha pies stojący prawie cały kilometr ode mnie. Po jakimś czasie znowu zasnęłam. Obudziły mnie kroki, a potem krzyki. Chciałam się podnieść, ale rany zbyt bolały, dodatkowo błoto zaschło i byłam bardziej usztywniona. Okazało się, że rodzeństwo mnie szukało i Ray znalazł moją kryjówkę. Pomógł mi wstać i zawołał rodzeństwo, które pomogło mi dojść do lekarza, Kimble'a. Odkaził i opatrzył mi ranę, ze względu na nogę kazał ograniczyć poruszanie się. Zostałam jakoś przetransportowana do pałacyku, trochę szłam, trochę byłam ciągnięta, no nie wiadomo. W każdym razie, już w pałacyku dostałam rozkaz od mamy abym poszła spać. Ona chyba nadal traktuje nas jak szczeniaki...

QUEST ZALICZONY
!20 sztuk złota i 15 PD!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz