25 lutego 2018

Od Kimble'a cd. Husniye

Zmiana terenów była nieunikniona, ale czy była przyjemna? Skądże. Czy była uciążliwa? Bardzo. Czy było warto? Musimy się dopiero przekonać. Jakoś się ułoży, ale kiedy? Może już w najbliższych tygodniach? Być może. Może dopiero za kilka pokoleń? Możliwe. Może nigdy? Tak też może się stać. Jak to mówią, Carpe Diem. Cieszmy się tym co jest tu i teraz, bo nie wiadomo kiedy komu bije dzwon. Mniej więcej tym się kierowałem w życiu. Czy słusznie? Kiedyś się przekonam. 
- Pomożesz? - przerwała moje rozmyślania jakaś suczka. Uważnie przejrzałem się każdej jej części ciała, ale dopiero po chwili dotarło do mnie, że potrzebuje pomocy w sprawie krwawiącej łapy. Zerwałem się na wszystkie, cztery łapy i z tempem pendolino pospieszyłem na ratunek. Stan suczki pogarszał się z minuty na minutę. Traciła za dużo krwi.
- Nie zasypiaj. Cokolwiek, tylko nie zasypiaj. - Starałem się mówić do niej, a jednocześnie zszywać ranę i tamować krew, jednak nie było to takie proste. Niestety, suczka była zbyt słaba i w końcu straciła przytomność. Na szczęście udało mi się wszystko zrobić na czas... 

***

- Gdzie ja jestem? - zapytała
- W moim domu. Konkretnie, w moim łóżku. Chodź, obiad czeka, a przy okazji wszystko ci opowiem.
- Jak długo byłam, spałam?
- Dwa dni.
- I cały czas przy mnie byłeś?
- Na to wygląda. 

Husi?
kocham Kimb

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz