28 grudnia 2017

Od Leona cd. Kimble'a

- Ten zając był mój.
   - Już nie - odpowiedział mi osobnik. Byłem zły. Upolowałem sobie zająca, zostawiłem na chwilę, a gdy wracam, inny pies go zjada.
   - Kim jesteś? Nie masz manier? Ktoś może ciężko polował na tę zwierzynę, a tym ktosiem jestem ja.
   - Zostawiłeś go. Myślałem, że on po prostu zdechł. Nie widać śladów krwi.
   - Aha. No, ale jednak nie powinieneś go jeść. Nie odpowiedziałeś mi na pytanie. Kim jesteś?
   - Jestem Kimble. A ty?
   - Leon.
   - Miło poznać. I w ramach przeprosin upoluję drugiego zająca.
   - Nie trzeba.
   - To może się zaprzyjaźnimy?
   - No... Dobra. Muszę iść pod zamek, spytać, czy są jakieś zlecenia.
   - A w jakiej branży pracujesz?
   - Jestem mordercą. A ty?
   - Uuu, kolejny morderca. Ja jestem lekarzem.
   - Jest ktoś jeszcze?
   - Tak. Suzaan jest mordercą - odpowiedział mi Kimble. Ja poszedłem do zamku, on do pracy. Około godziny dziewiętnastej upolowałem sarnę. Gdy posilałem się, podbiegł do mnie Kimble.
   - Jesteś głodny? - spytałem.
   - Chętnie. A co jemy?
   - Sarnę.
   - Okey. - Zrobiło się zimno.
   - Może pójdziemy do domu? - zaproponował Kimble.
   - Zgoda - odpowiedziałem.
*Na miejscu*
   Gdy zjedliśmy sarnę, Kimble zaproponował, by napić się czekolady. Obejrzeliśmy komedię, a około północy poszedłem do domu. Byłem zmęczony, ale jednak nie mogłem iść spać. Dopiero o drugiej nad ranem postanowiłem usnąć. Przed tym wypiłem herbatę ziołową, aby przestała mnie boleć głowa. Nie wiedziałem od czego aż tak źle się czułem. Myślałem, że może się zatrułem. Mniejsza o większość. Miałem nadzieję, że gdy się obudzę, lepiej będę się czuł. Obudziłem się nie w domu, a w szpitalu. Nade mną stał Kimble, pytając, jak się czuję. Próbowałem sobie coś przypomnieć, jednak na darmo. Nic nie pamiętałem.
<Kimble? Co mi jest?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz