Zwiedziliśmy całą sforę w parę godzin. Wszystkie osiedla, wszystkie ścieżki, wodospady i zakamarki. Doszły nam do tego dodatkowe atrakcje jak chlapanie się w rzece czy zabawa w chowanego. Gdy skończyliśmy zwiedzać i wróciliśmy do Vie natychmiast wpadłem do swojego pokoju i upadłem na łóżko. Łapy mi dosłownie odpadały. Ale nie zdążyłem zbytnio odpocząć bo usłyszałem pukanie do drzwi. Westchnąłem. To pewnie Melisa. Zmusiłem się do stoczenia z łóżka i otworzenia drzwi. Na moim pysku pojawił się nieco fałszywy uśmiech by ukryć ból którego powodem była nasza długa wycieczka. To i tak cud, że zwiedziliśmy ją w kilka godzin a skończyliśmy zwiedzać nawet wcześniej. Była dopiero 17:00 a na dworze było jeszcze widno. Z dnia an dzień coraz bardziej świat dawał nam znać, że nadchodzi wiosna.
Otworzyłem drzwi. Tak to była Melisa. Wpadła na pomysł wyremontowania jakiegoś domu na osiedlu w Moins. Wszystko mnie bolało i nie maiłem ochoty na ten pomysł ale nie chciałem zrobić jej przykrości więc się zgodziłem. Malowanie, wbijanie gwoździ i inne tym podobne czynności. Po paru godzinach skończyliśmy i mieliśmy odpoczynek. Na dworze było już ciemno wiec po krótkim odpoczynku ruszyliśmy z westchnieniem ulgi do domu. Po chwili byliśmy już pod hotelem. Z ulgą ruszyliśmy na nasze piętro i otworzyłem drzwi do swojego pokoju. Melisa miała już wejść do swojego ale powstrzymałem ją.
- E... a jutro... poszłabyś gdzieś ze mną?
Melisa? Wybacz, że tak długo nie odpisywałam ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz