5 marca 2018

Od Rayvonne'a cd. Rosalie - Quest #7

Życie czasami robi pod górkę. Wtedy jesteśmy niechętni do kompletnie wszystkiego, nawet najprostsza rzecz wydaje nam się niewykonalna. Mimo to, zaraz po chwilach przygnębienia, zawsze nastają dni szczęścia. Niektórzy jednak mają trudniej, ponieważ ta cząstka niemiłych wydarzeń pozostawia po sobie jakąś pamiątkę, z którą po prostu trzeba się nauczyć normalnie funkcjonować. Wiele istot nie daje sobie z tym rady, popadają w różne choroby psychiczne, miewają myśli samobójcze, natomiast są też tacy, mimo swoich wad, będący zadowoleni ze swojego życia. Pięknym tego przykładem jest moja siostra. Pewna sytuacja pozbawiła ją wzroku, ale nauczyła się z tym sobie radzić. Za to ją podziwiam, przez to jest moim wzorem do naśladowania. Mimo wszystko, trzeba walczyć o swoje i cieszyć się z chwil, póki możesz.
- Tak, jasne. - odpowiedziałem siostrze na pytanie, jakie zadała. Spacer zawsze jest dobrym wyjściem. Świeżego powietrza nigdy nie brak, a ruch zawsze się przyda. Poprowadziłem suczkę na zewnątrz, aby następnie ruszyć w stronę ogrodu. Wiem, iż ona nie widzi. Za to ma lepszy węch, a ogrodzie nawet zimą można wyczuć przepiękną woń. Zanim dotarliśmy na miejsce, kilka razy zdarzyło mi się wprowadzić Ros w jakieś przeszkody, typu krawężnik, słup, drzewo, czy nawet ściana budynku. Nieco się poobijała, jednak bólu po niej nie było widać. - No i jesteśmy! - wymamrotałem cicho, gdy nasze łapy znalazły się na terenie ogrodu. Miałem rację, nawet pod niewielką grubością białego pyłku czuć te piękne zapachy. Co mnie dość zdziwiło, to nie moja siostra się pierwsza przewróciła, a ja. Potknąłem się o jakiś przedmiot, przez co upadłem na wilgotną ziemię.
- Ray? Coś się stało? - zapytała zakłopotana Rosalie, chodząc w miejscu.
- N-nic się nie stało. - mruknąłem zirytowany, wstając i otrzepując się z pozostałości śniegu na mojej sierści. Gdy spojrzałem na sprawcę tego zdarzenia, nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Przecież to Pan Żulisław! Pluszowy miś z dziurawym kapeluszem i wiecznie nietrzeźwym uśmiechem! Moja najukochańsza zabawka z dzieciństwa. Nagle do głowy powróciły wszystkie wspomnienia z nią związane. To, jak żebrał od kaczek złote jajka, by mógł za nie kupić trawkę, której właściwie miał pod dostatkiem. To, kiedy ukradł listki imitujące banknoty mrówkom. Również to, kiedy zniknął pewnej nocy. Nie wiem kto go zabrał, nie wiem po co on złodzieju, nie wiem. Nie mam pojęcia także, jak on się tu znalazł. Dobra, to nie czas na rozmyślanie nad głupią zabawką. Siostra się niecierpliwi. Na szczęście ta nie widzi mojego entuzjazmu na widok nędznej przytulanki. Pewnie i tak by mnie nie wyśmiała, znam ją, jednak byłoby to zbyt ryzykowne. Postanowiłem zabrać Żulisława do pałacu i gdzieś go tam schować. Dlatego wziąłem ją w łapą, po czym drugą zacząłem prowadzić Ros. - Zrobiło mi się zimno, lepiej wróćmy. - ta jedynie skinęła głową na zgodę, po czym powoli ruszyła.

Rosalie? Krótkie bardzo, a długo czekałaś, wybacz :c

QUEST ZALICZONY
!15 sztuk złota i 10 PD!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz