10 marca 2018

Od Lei

Ach, kolejny dzień. W sumie nic nowego. No fakt, ładna pogoda, ja miałam o dziwo w miarę dobry dzień. Właściwe, opłaca się czasem wstać prawą łapą. Może i zabobon, ale trochę pomaga zacząć przyjemnie dzień. Jak co dzień, podśpiewując jakąś zasłuchanął gdzieś piosenkę, udałam się w stronę Wodospadu Raccica. Od szczeniaka chodziłam tam ćwiczyć. Na początku było ciężko. Zimna woda była na początku strasznie nieprzyjemna, bardzo mi łapki odmarzały. Moja równowaga też nie była zbyt dobra, więc często kończyłam cała mokra i zmarznięta. Godziny zamieniały się w dni, dni zamieniały się w tygodnie, tygodnie zamieniały się w miesiące. Z każdym dniem byłam coraz bardziej świadoma siebie i moich umiejętności. Zimna woda nie robiła już na mnie wrażenia, a ja każdego dnia starałam się być jeszcze lepsza niż dzień wcześniej. Musiałam być lepsza niż ja. Nie mogłam sobie pozwolić na jakiekolwiek błąd, jakąkolwiek chwilę zwątpienia i zmęczenie. Tak samo było tym razem. W pewnym momencie straciłam równowagę i poślizgnęłam się. Byłam wściekła, nie mogło tak być. Najgorsze, to To, że usłyszałam czyjś śmiech. Nie, to nie schiza. Ktoś naprawdę się śmieje! -Pokaż się!-krzyknęłam wściekła- No dalej, pokaz jaki jesteś odważny. Już cię strach odleciał? A może mam co pokazać co potrafię? Będą cię zbierać tygodniami!

Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz