18 marca 2018

Od Cherryvine






Zima jednak ma swoje uroki, przyznam. Chodź jest strasznie zimno, i niemalże nie da się wytrzymać na tym mrozie 10 minut, patrząc na to wszystko zza okna można się zakochać. Obserwowałam właśnie psy przechadzające się pod hotelem, w jednej łapie trzymając ciastko a w drugiej kubek herbaty. Opierałam się łokciem o parapet, i przyglądałam się jednej parze. Niby wyglądali słodko, ale mnie tam takie rzeczy nie kręcą. Miłość jest dla słabych.
- CZEŚĆ CHERRY JAK SIĘ DZIŚ CZUJESZ? - usłyszałam wrzask, po czym od razu podskoczyłam przerażona i wylałam na siebie herbatę. Zmierzyłam Tommena wzrokiem, bo kto inny by mnie nawiedzał? Muszę sobie znaleźć znajomych, szybko, zanim będę musiała nazywać tego wypłosza swoim jedynym przyjacielem.
- ZAJEBIŚCIE WŁAŚNIE WYLAŁAM HERBATĘ. - odkrzyknęłam mu, uśmiechając się sztucznie. Przewróciłam oczami i ruszyłam w stronę kuchni, gdzie zamierzałam odstawić kubek. Nagle tuż przede mną wyrósł owczarek. Uniosłam brew w górę, mierząc go zdenerwowanym spojrzeniem.
- CIESZĘ SIĘ ŻE SIĘ TU ZAKLIMATYZOWAŁAŚ. - uśmiechnął się krzywo, wpatrując się we mnie. Nie musiałam go o to pytać, bo wystarczyło mi spojrzeć w jego brązowe oczka a już wiedziałam, że znowu jest na prochach.
- W KAŻDEJ CHWILI MOGĘ SIĘ WYPROWADZIĆ. - zaśmiałam się głośno, prosto w jego pysk i ominęłam go stawiając kubek na ladzie.
- W KAŻDEJ CHWILI MOGĘ CI WBIĆ WIDELEC W OKO I NIGDZIE NIE PÓJDZIESZ. - powiedział.
- W KAŻDEJ CHWILI MOGĘ SKRĘCIĆ CI KARK, SŁONKO. - warknęłam, siadając na kanapie. - MOŻEMY JUŻ NIE KRZYCZEĆ.
- OK. - odparł siadając obok mnie z jakąś książeczką. - Patrz, znalazłem to tuż przed twoimi drzwiami.
Przyjrzałam się bliżej.
- Teletubisie? Błagam, skąd to wytrzasnąłeś? - przewróciłam oczami. - Przyznaj się.
- No na prawdę, miałaś to centralnie przy drzwiach. - spojrzał na mnie, prawie wybuchając śmiechem, za co dostał po głowie. Nie wiem co tam robiły te teletubisie, ale jestem pewna na sto procent że Tommen przyłożył do tego swoją łapę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz