Tak. Dalej pomagam w sprzątaniu. Lecz teraz już nie w hotelu, a w willi rodzeństwa alf. Dostałam zmiotkę, mopa, miotłę i wszystkie te spryskiwacze do kurzy i miałam sprzątać. Suzaan poleciła mi wyobrażenie sobie czegoś co by urozmaiciło mi to sprzątanie. Także usiadłam na dywanie w holu i zaczęłam myśleć. Padło na magiczny dywan, magiczne eliksiry, gumę która wszystko czyni odkurzonym, wiosło i wiosło. Tak. To były moje narzędzia. Także wyobraziłam sobie jeszcze, że wiadro z wodą, to jest czajnik z herbatą. Usiadłam na tym dywanie i zaczęłam moją przygodę. Latałam między kolumnami, kropiłam obrazy eliksirami, używałam mojej gumy która wszystko czyściła, dodatkowo moje wiosła też się nie nudziły. Herbata też się czasem rozlała. Tak naprawdę musiałam wyglądać jak wariatka, biegając do obrazów z kurzajką krzycząc "Czyść gumo! Czyść!" albo udając, że latam skacząc ze stołu. A, tak, zapomniałam wspomnieć o tym, że sprzątałam dokładniej jadalnie. Miałam też niezły ubaw śmiejąc się z nikłego futra pod nosem ludzi. Pomijając już fakt, jak chowałam się pod dywanem udając, że na nim czai się potwór który chcę zabrać mi mój latający dywan. Pewnie wyglądałam, jakbym coś brała, ale nie. To jest tylko oznaka wyobraźni i zbyt dużej i ilości herbaty która miała mnie niby uspokoić, ale tylko pobudzała. Potem razem z moimi wiosłami szorowałam podłogę, ale kiedy już ją wyszorowałam wzdłuż i wszerz w końcu mogłam "wylać" herbatę i już nie szorować, a śmigać po podłodze moimi wiosłami. Na sam koniec jeszcze polatałam sobie po pokoju zbierając pajęczyny i wszelkie pozostałości po ludziach... Zaschnięte rzygi które w moim świecie były tęczą i tak dalej. I tak. To jest ta ciemniejsza stronę Melisy. Której nie używa bez potrzeby. Po prostu zdarza się jej wrócić do rzygania tęczą raz na ruski rok i przy tym zostańmy. Potem spojrzałam się raz jeszcze na cały pokój i... Znalazłam coś s t r a s z n e g o to było okropne! Zauważyłam plamkę! P L A M K Ę na obrusie. Ta zniewaga krwi wymaga! Dobra. Nie. Melisa. Uspokój. Się. Za. Dużo. Herbaty. Jeśli. Się. Nie. Uspokoisz. Zabiorę. Ci. Zapasy. Nie zauważą tego co ty zauważyłaś. Najwyżej zwalą na myszy, nie będziesz się męczyć, przecież ile psów może tą plamkę ogarnąć, a ile nie zwróci na nią uwagę. O tak. Dobrze Mel. Dobrze. Herbata przechodzi. Tak trzymaj. Sprzątanie, owszem, było przyjemne, zwłaszcza za poradą Suzaan, ale w kiedy już skończyłam, nie szłam po kolejne rzeczy potrzebne do tego. Na dzisiaj starczy pomocy. Chyba pomogłam już wystarczająca jak na ten dzień. Wrócę jeszcze, posprzątam... Coś to mi rozkażą, nie ważne, coś pomogę na pewno. Chciałabym pomóż przy sprzątaniu jeszcze dwa razy, potem znowu pięć z remontowaniem no i w wyścigach ogłoszonych przez Suzaan, chociaż o tym za dużo nie wiem, bo, bo, nie mówiła. Mówiła tylko coś o niespodziance, a, że to wyścigi dowiedziałam się od jej córki, Rosalie. Wpadła na mnie przypadkiem, bo z tego, co mi wiadomo jest ślepa i mówiła coś o pomocy przy organizacji wyścigu no i jakoś się domyśliłam. Postanowiłam pójść pooglądać domki na sprzedasz, bo w przyszłości planuje sobie jakiś kupić. Dobra, może to trochę marnotrawstwo pieniędzy, bo i tak coś mi się tu stanie, ale i tak nie mam na co wydawać. Zaopatruje się w tym samym sklepiku i to mi starcza. Nie muszę tam wydawać pieniędzy. Wystarczy, że złapie z nory jakąś wiewiórkę. Kiedy zima się skończy będzie trudniej, ale dam radę. No najwyżej trochę wydam. Chociaż teraz niczego mi nie brakuje, więc jest dobrze. Nie umrem. Na ten czas... Nie ta chwila. Nie ten moment. Dobra. Wróćmy, do rzeczywistości. Ruszyłam obejrzeć te domki. Osiedla były piękne, lecz mnie ciekawiło to pierwsze. Vie. Tam były psy i szczerze wolałabym mieć jakiś kontakt z innymi, bo inaczej oszaleję. Domek Gris był pierwszy ładny, ale wydawał się dość... Rozpadający się. Był również najtańszy. Sprawdziłam jeszcze dużo innych domków. Dobra może nie tak dużo, bo tylko trochę, ale śmiało mogę stwierdzić, że podobało mi się kilka, ale były drogie i często za duże jak na jednego psa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz