To było miłe ze strony Kimble'a. On chyba nie wie jak się nazywam, a ja wiem. Umiejętność stalkowania uczona na Malcolmie się przydała, bo przynajmniej dla mnie nie było to aż tak niezręczne. Myślałam, że jak nawet zemdleję, to skończę w szpitalu, a nie u Kimba w pokoju, ale nie narzekam, przynajmniej nie skończyłam na zawsze w tym potrzasku.
- A teraz tak, ja jestem Kimble, a ty? - spytał podając kurczaka. Ja nie wiem skąd on wytrzasnął tego kurczaka w pokoju, no i skąd on ma tu stół obiadowy, za pewne nie lubił spędzać obiadów z całą sforą.
- Husniye, mów Husi. - uśmiechnęłam się do psa i ugryzłam kurczaka, zdając sobie sprawę, jaka jestem głodna. Szybko zabrałam się za jedzenie. Chociaż równie szybko zdałam sobie sprawę, że aż tak wielkiego apetytu nie mam.
- A tak właściwie, co ci się z tą łapą stało, hm? - zapytał zabierając się za swoją porcje.
- Potrzask na niedźwiedzie, szczęście, że zardzewiały, bo bym nie wyszła. - zaśmiałam się. Pies westchnął.
- Może powiesz coś o sobie? Fajnie by było, jakbym coś wiedziało suczce która u mnie nocuje od dwóch dni. - spytał. Właśnie sobie uświadomiłam, że jeśli on mnie tu przeniósł, nocowałam u niego, w jego łóżku. On spał ze mną? Oniennieneieneie. Nie zgadzałam się!
- Mam trzy lata, jestem psychologiem i zastanawiam się właśnie, czy ze mną spałeś. Ale nie chodzi mi o to, o czym zboczeniec by myślał. Spałeś jak w krainie morfeusza. - zagmatwałam. Pies westchnął. No tak, musiałam teraz wyglądać jak małe dziecko, jeszcze z kurczakiem w pysku.
- Spałem na kanapie, spokojnie. - zaśmiał się. Kurczak jakoś wyparował, więc otarłam pysk łapą i podziękowałam za posiłek.
- No to ja może już pójdę do swojego pokoju... - odparłam zakłopotana. No tak, koleś się mną zajął, uratował życie, ugościł u siebie w pokoju
- Nie. Nie zgadzam się. Musisz jeszcze posiedzieć w łóżku, pod kogoś opieką, a ja nie zostawię pacjenta, skoro już go ugościłem. - zabronił mi Kimble. No i tak skończyło się moje zarabianie na wiankach. - Dodatkowo szwy, muszę mieć na nie wgląd. - dodał po chwili.
- No dobra, masz karty, książki, gry planszowe? Cokolwiek do porobienia? - spytałam zrezygnowana.
- Póki co zalecam ci spanie. - uśmiechnął się. Szczerze? Myślałam, że Kimble jest bardziej pochmurny, ale najwyraźniej się myliłam.
<Kimb? Dialogów moc>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz