Początkowo myślałem, że suczka mnie posłucha i pójdzie spać albo przynajmniej będzie odpoczywać... No, trochę się myliłem. Nadawała przez cały czas i zadawała tysiące pytań.
- Wybrałeś pracę lekarza z powołania czy tak jakoś przypadkiem? - zagadnęła, gdy próbowałem czytać.
- Zawsze chciałem być lekarzem - odpowiedziałem zdawkowym tonem.
- Mhm... Masz kogoś? - zapytała tonem takim, jakby pytała o pogodę.
- Ja... um... Nie, nie mam.
- Umarła?
- Coś w ten deseń.
Husi spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem.
- Ale to nie ważne - powiedziałem wymijająco.
- Czemu tak dziwnie przekręcasz głowę?
- To ty nie wiesz? Nie widzę na jedno oko.
- Przepraszam. Nie wiedziałam. - zmieszała się suczka. Kiwnąłem jedynie głową na znak, że wszystko w porządku i nic się nie stało. Oboje wydawaliśmy się zakłopotani w swojej obecności. Czemu? Właściwie nie wiem. Nie starałem się przekonywać jej do siebie na siłę. Słuchałem jedynie jak wspominała coś o kwiatkach, więc trochę niechętnie, ignorując jej pytania w stylu ,,Gdzie idziesz? Po co? Dokąd To?" udałem się na krótki spacer. Moim celem nie było odpoczęcie od niej, choć i to w pewnym sensie mnie skłoniło do wyjścia. Zerwałem kilka kwiatów, które raczej nie tworzyły pięknej tęczy kolorów i wróciłem do suczki czekającej na mnie z zainteresowaniem w oczach. Położyłem przed nią kwiaty i czekałem na reakcję.
<Husi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz