Spuściłam lekko łeb i uszy bezradnie skierowałam ku tyłowi, wyglądałam jak prawdziwy przybity pies. W żołądku mnie lekko ścisnęło, poczułam pieprzoną bezradność, smutek i przygnębienie. Szczęście w nieszczęściu szybko wróciłam do swojej skóry, wyprostowałam się dumnie i lekko chrząknęłam, zabrzmiało to prawie jakbym miała pomylić się w zdaniu, albo w życiu.
- Przed siebie. - Odpowiedziałam PRAWIE pewna siebie. - W życiu najważniejsze to nie cofać się... Tak? - Dodałam lekko niepewna tego co mówię, lecz w moim tonie starałam się zachować powagę i pewność.
Pies nie drgnął. Dalej obserwował mnie u ważnie. Dopiero po chwili odpowiedział.
- Z przyszłości należy wyciągać wnioski, więc spojrzeć nie zaszkodzi.
Obróciłam się do psa i uniosłam charakterystycznie ku górze jedną brew.
- Nie znasz mnie, nie mów tak. - Ucięłam krótko i chłodno.
- Nikt tu nie mówi o tobie - zaśmiał się Sasuke. - Mówię ogólnie, ale skoro chcesz mówić o sobie, to może lepiej się poznamy?
Na jego słowa prawie się zakrztusiłam własną silną. Zawahałam się i zdezorientowałam.
- Okej, jasne.. Czemu nie. - Zironizowałam lekko. - A tak poważnie to... Nie śpieszy ci się gdzieś? Nie zmierzasz gdzieś? Pierwszy raz spotykam psa, który miałby czas na poznawanie się.
Kąciki psa lekko się uniosły.
- Szukam sfory. - odparł po prostu.
- Sfory? - Zdziwiłam się i podeszłam jeszcze bliżej.
- Miejsca w którym mogę zamieszkać. - w jego głosie wyraźnie zabrzmiała nutka znudzenia.
- Nie zaprowadzę cie do niej, nie mam pojęcia gdzie jest. - Westchnęłam. - Ale tam, w stronę księżyca czuć wyraźnie, że teren penetrowało więcej niż 8 łap.
<Sasuke?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz