Spojrzałam na Sasuke'a. Jego stosunek wydawał się prosty - idę, nabiorę sił i zrobię co mam zrobić. Malcolm zdecydowanie czekał na mój ruch, jak gdyby wyczuł Sasuke już przy pierwszym spotkaniu, którego ja wcześniej nie mogłam poczuć i tylko ze względu na mnie zaproponował abyśmy rano zdecydowali co zrobić.
- No to idziemy. - Wydusiłam z siebie prowokując przy tym uśmiech na własnej mordzie.
Malcolm, przywódca sfory, którego nawet nie podejrzewałam o to, lecz gdyby spojrzeć na jego postawę i stosunek widać jaką rangę zajmuje. Po jego sposobie bycia nie było już wątpliwości, że dowodzi sforą.
Od samca otrzymaliśmy jedzenie. Ba... Byłam głodna. Nie... Byłam piekielnie głodna. Mimo burczącego brzucha zjadłam dość małą część swojego dania, emocje które towarzyszyły mi tego dnia wystarczająco mnie nakarmiły.
Pies wskazał nam komnaty w których mieliśmy spędzić noc i poukładać sobie wszystko w głowach. Decyzja Sasuke była prosta, ja nie bardzo wiedziałam co tu robię i czy to właściwy wybór.
W każdym bądź razie... Było tu przytulnie i ciepło, zmęczenie dawało się we znaki, zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie na odprężenie, moje uszy słyszały każdy dźwięk, nos czuł wszystko a ciało? Czerpało rozkosz z wylegiwania się. Zmartwienia w tej chwili odeszły, chciałam i pragnęłam tylko tego, aby oczyścić swój umysł. Było to nie tylko zdrowe dla mojej psychiki, ale też zapowiedź udanego jutra.
Sasuke?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz