Jeden z moich pierwszych dni w stadzie. Postanowiłem się pozwiedzać. Poszedłem więc na Kamienistą dróżkę. Przechadzałem się rozglądając dookoła. Zrobiło się ciemno. Zatrzymałem się w jakiejś jaskini, gdy usłyszałem czyjeś kroki. Wywąchałem psa. Jednak kroki były tak głośne, że nie mógł to być tylko pies. Po chwili ujrzałem uciekającego psa, a raczej suczkę. Gonił ją dzik. Suka wpadła do jaskini, trzęsąc się ze strachu. Spojrzałem się na nią, czy nic jej nie jest, a po chwili pobiegłem w stronę dzika. Wiedziałem, że ryzykuję, ale nie mogłem zostawić tak tej suczki. Wskoczyłem na zwierzę i zacząłem je gryźć po brzuchu. Parę razy niemal oberwałem ostrym kłem, jednak zwierzę w końcu się poddało. Powoli podszedłem do suki.
- Nic Ci nie jest?
- N...n n.. Nie
- To dobrze. Jestem Leon, a ty?
- Jestem Husniye. Miło mi Cię poznać.
- Mi Ciebie też. Może... Pójdziemy do mnie? Trochę się ogrzejemy, a później odprowadzę Cię do domu. Co ty na to?
- Zgoda- odpowiedziała Husniye i ruszyliśmy w drogę.
*Na Miejscu*
-Napijesz się czekolady? Kawy, herbaty?
-Czekolady. Poproszę.
-Dobra zaraz będzie.-odpowiedziałem z uśmiechem.-Jak się czujesz?
-Dobrze. A ty?
-Może być. Jestem trochę obolały.
-Nie dziwię się.
-Skończmy już ten temat. Usiądziesz? Czekolada już jest.
-Chętnie. Obejrzymy coś?
-Zgoda.-odpowiedziałem i włączyłem telewizor.
Obejrzeliśmy komedię romantyczną, a około godziny 22 odprowadziłem Husniye do domu.
-Do zobaczenia
-Do zobaczenia...-odpowiedziałem.
<Husniye? Masz pomysł co będzie dalej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz