4 marca 2018
Od Remusa - Quest#7
Musiałem odsapnąć od ostatnich wydarzeń bo to było już dla mnie za dużo. Spacerowałem własnie po ogrodzie, oddychając świeżym powietrzem i rozluźniając się. Mimo zimy i braku kwiatków nadal było tu urokliwie. Śnieg błyszczał delikatnie w promieniach słońca i skrzypiał mi przyjemnie pod łapami. Spod warstwy białego puchu przebijały już małe delikatne kwiatki. Przebiśniegi. W końcu za niedługo nadchodziła wiosna. Chyba najpiękniejsza pora roku moim zdaniem.Wtedy wszystko budziło się do życia. Wiosna miała swoją magię. Była cudowna. Na wiosnę większość zwierząt się rodziła. To dobrze. Ta pora roku zasłużyła na to by dzieci poznawały ją jako pierwszą. Nagle straciłem grunt pod łapami i upadłem na śnieg. Szybko się podniosłem i otrzepałem po czym spojrzałem pod łapy na obiekt przez który się potknąłem. Spojrzałem i... zaniemówiłem. Z niedowierzaniem podniosłem pluszaka z ziemi i otrzepałem. To przecież był mój ukochany misiek którego dostałem od babci jako szczeniak. Był niewielkiego rozmiaru, niebiesko-filetowy. Miał oczy z guzików. No teraz to tylko oko. Był na dodatek przybrudzony i miał naderwaną łapkę ale to był on. Pamiętam, ze kiedyś gdy się bawiłem zabawkę porwał i ptak. Bardzo wtedy płakałem. To jakiś cud, że ją odnalazłem. Szybko wróciłem do hotelu i poprosiłem o igłę i nici. Umyłem pluszaka po czym zaszyłem go (ukłułem się przy tym niemiłosiernie. Nie należałem do dobrych zszywaczy), przyszyłem nowe oko z guzika i wykąpałem. Na koniec postawiłem na szafce i uśmiechnąłem się. Po tylu latach znowu razem. Byłem niezwykle szczęśliwy, że go znalazłem. A to ci ciekawy zbieg okoliczności. Ucieszyłem się. Była to na dodatek pamiątka po mojej ukochanej babci. Na jej cześć nazwałem maskotkę Babinek. Tak wiem... durnowata ksywka ale mi się zawsze bardzo podobała. To była moja ukochana zabawka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz