Wyszliśmy razem z budynku i skierowaliśmy w stronę lasu. Od czasu do czasu zerkałem niepewnie na Leona. Wydał mi się taki... zbyt miły? Wiem, że prawdopodobnie przesadzam i jestem przewrażliwiony ale przez ostatnie wydarzenia myślę, że mam takie prawo. Poprawiłem szalik spadający mi z szyi. Leonowi udało się upolować sarnę. Ja wypatrzyłem sobie zająca ale nie udało mi się go niestety upolować. Ale pies podzielił się ze mną swoją zdobyczą. No nie powiem, miło mi było. Razem zjedliśmy posiłek po którym nie mieliśmy zbytnio nic do roboty. Pogoda zdecydowała za nas bo nagle zerwał się taki wiatr, że nie dało się chodzić. Z lekkimi trudnościami wróciliśmy do hotelu z trudem zamykając za sobą drzwi. Po paru sekundach zaczął lecieć śnieg by po chwili przerodzić się w śnieżyce.
- Uf... mało brakowało - sapnąłem zdejmując z uszu czapkę. W pomieszczeniu nie było mi potrzebna.
- Tak. Przyszliśmy na ostatnią chwilę - Leon poszedł w moje ślady - Napijemy się czegoś ciepłego? - zaproponował.
- Możemy - przytaknąłem głową po chwili namysłu. A co jeżeli chce mnie otruć? No ale jeżeli chciałby się mnie pozbyć to po co by mnie sarną częstował? Może by mnie zmylić? Dobra, stop. Znowu popadam w paranoje.
Leon? Równe 200 słów XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz