4 marca 2018

Od Leona cd. Suzaan

- Ja czuję się nawet dobrze. -odparłem. Suz wyglądała o wiele gorzej niż ja. Nie pamiętałem już nawet ile wypiłem. I co wypiłem.
- A rano jak się czułeś?
- Nie lepiej, niż z pewnością ty.
- No.
- To co... Ja nie przeszkadzam.
- Nie! Spokojnie, nie przeszkadzasz.
- Okej... to zostanę. - odrzekłem. Poczułem dziwne mrowienie w brzuchu. Bardzo dziwne. Zakochałem się? Nie raczej nie... przecież Suz jest zajęta... A może? Nie. Nie, na pewno nie. To coś innego. Wiem co! Poczułem, że mam prawdziwego przyjaciela. Nowego, ale prawdziwego. Co prawda Suzaan nie była brzydka, nawet całkiem mi się podobała, ale... nie. Skończę już ten temat. Suz ma szczeniaki i jest zajęta. Z resztą, podoba mi się kto inny.
...
Myślałem tak i myślałem, aż w końcu Suz się odezwała.
- Nad czym tak myślisz?
- Zakochałem się! - wykrzyknąłem i zatkałem pysk łapą.
- We mnie?!
- Nie...
- To dobrze. To znaczy, nie chodzi o to! 
- Wiem o co Ci chodzi. Podoba mi się niedawno poznana sunia, ale chyba nic z tego nie wyjdzie.
- Dasz radę Leon! - powiedziała mi Suz pocieszająco.
- Mam taką nadzieję. To Suz... może winka? Mam je w pokoju...
- Nie ja za alkohol dziękuję! - krzyknęła Suzaan. Wybuchłem śmiechem. Po chwili ona też. Zrobiło się późno. Przyszedł do nas Benjamin. Syn Suzaan.
- Co wy tu robicie?! Mamo zdradzasz tatę?!
- Nie synku! Co Ci przyszło do głowy! To kolega. Malcolm go zna. 
- Mam taką nadzieję. - rzekł i wyszedł. Prychnęliśmy śmiechem. Znów. Była 22 a po pałacu chodzili strażnicy. Wyganiali wszystkich poza rodziną królewską. Ja z Suz nie chcieliśmy, abym musiał iść. Schowałem się więc pod łóżko Suzaan. Strażnik:
- Witam! Nie ma tu obcych poddanych?
- Nie sierżancie, spocznij. Ty i ekipa do domów!
- Rozkaz! Żegnam.
- Pa. - odrzekła Suzaan.
- Ja nie mogę!
- Co? - odrzekła Suz ze śmiechem.
- Ty do strażnika"Pa"?
- No a co?

Suzaan? Wybacz. Nie miałam pomysłów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz