4 marca 2018

Od Husniye - Quest #1

Spacer. Czasami bardzo przydatny. Zwłaszcza kiedy trzeba odpoczać od wszystkiego i wszytkich. Teraz potrzebowałam teraz takiego spacerku. Bardzo. Nie stało się nic szczególnego. Po pprostu musiałam odpocząć. Więc wyszłam z mojej komnaty i ruszyłam do osiedla Calme. Tam najlepiej chodzi się na takie spacery, bo jest cicho i to osiedle znajduje się w lesie. Chodziłam między drzewami, nucąc sobie piosenkę. Znałam ją... Nie wiem dokładnie skąd, ale była mi bardzo bliska. łatwo się ją zapamiętywało. Dodatkowo uspokajała mnie tak, jak nic na świecie. Mogłam przy niej na spokojnie pomyśleć. Wszystko sobie poukładać. W pewnym momencie przysiadłam na bardzo miękkim mchu. Postanowiłam zrobić sobie domek na drzewie. A tu byłoby do niego wejście. Obok było bardzo rozłożyste drzewo. Idealne. Kiedyś tu wrócę. Na pewno. Ruszyłam drogą powrotną, aby zaproponować ten pomysł Suzaan. Nadal podśpiewywałam sobie tą piosenkę. Nagle poczułam pól i warczenie. Coś mnie zaatakowało. A dokładniej wilk. Nie miałam szans aby wygrać. Był ogromny i okropnie umięśniony. Udało mi się od niego oddalić, ale on mnie gonił. Biegłam tak szybko, jak się dało, ale znikąd pojawił się przede mną korzeń drzewa i skończyłam z pyskiem w mchu. Wilk mnie dopadł i wgryzł się w nogę. Musiałam się bronić. Ja zaś ugryzłam go w krtań, a kiedy on się rozkojarzył przeturlałam się bok i zaczęłam biec dalej. Teraz o wiele wolniej, ale jednak. Gonił mnie nadal, ale kiedy wyszłam z lasu, nie chciał się narażać na innych członków. Poileciałam do szpitala i zaczęłam opatrzyć sobie rany. Nadal nie chciałam mieć kontaktu z Kimble. Szybko poszło i okazało się, że nie były aż takie straszne. Nogę tylko odkazić i opatrzyć, a zadrapanie odkazić. Potem ruszyłam do komnaty, zaparzyłam sobie herbatki i zaczęłam czytać książkę w łóżku. Starczy mi myślenia na ten dzień. Wrażeń też za dużo jak na jeden dzień. Teraz tylko kilka stron książki i iść spać. Nawet, jak mam obudzić się o pierwszej w nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz