21 lutego 2018

Od Benjamina

Boże drogi, czy to jeden, wielki żart? Chyba tak. Nie wierzę, jedna z najbardziej żałosnych rzeczy. Zupełnie "przypadkiem" podsłuchałem rozmowę Tommena i Ray'a. Ten pierwszy nakrył brata na... masturbacji. Spodziewaliście się? Ten śmieć. On. Nie żyję, turlam się jak dziki po podłodze, nie mogę złapać oddechu i momentami podnoszę głowę do góry. Ray zorientował się, że stoję przy jego pokoju, zestresował się b i e d a c z e k jeszcze bardziej, peszek mój drogi, peszek. Wtedy zaczął się jąkać, a ja niemalże tarzałem się po dywanie. W dodatku do obrazka Ate. Już ta cała wariatka jest więcej warta niż worek sierści, którego chcąc nie chcąc nazywałem bratem, a jeszcze częściej śmieciem. To było warte uchwycenia, ale nie miałem czym. A jego mina... bez-cen-na, uwierzcie czy nie, na pewno powinniście żałować, że to was ominęło.
Tymczasem ja wybierałem się na plażę, aby popatrzeć na zachód słońca, posłuchać szumu morza, a może był to ocean, nie wiem. To było jedyne miejsce, w którym potrafiłem się całkowicie odprężyć, jedno jedyne na całej Ziemi, a może jednak było ich więcej, ja zaś nie wiedziałem o ich istnieniu? Możliwe, nawet bardzo. W końcu ile to zakątków tego świata było jeszcze nieodkrytych? Mnóstwo, miliony.

Nie bijcie mnie za te shity, wiem, że przez to KoD jest gorsze .,.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz