W tej chwili właśnie poczułam na własnej skórze, że bieganie z zamkniętymi oczami jest bardzo niebezpieczne. Otworzyłam powoli oczy. Stał przede mną dobrze zbudowany pies. Na początku się przestraszyłam, bo mógł się na mnie zdenerwować, ale po chwili doszłam do wniosku, że ucieczka mogłaby go tylko sprowokować.
- Emm… Cześć – uśmiechnęłam się szczerze i powoli, z opuszczoną głową, wstałam.
- Hej – odpowiedział łagodnie. Wydawał się całkiem miły.
- Przepraszam, że tak na ciebie wpadłam… Już wiem, że nie powinnam biegać z zamkniętymi oczami – zaśmiałam się. – Tak w ogóle to jestem Hope.
- Thor. Widziałaś szalejące psy?
- Słyszałam. Gdy bym je widziała, pewnie bym do nich dołączyła, ale że nie widziałam, to biegnąć wpadłam na ciebie – wytłumaczyłam. – Chyba będę już iść, trochę się zmęczyłam. Miłego dnia – odeszłam z uśmiechem. Cieszyłam się, że poznałam Thora. Przynajmniej nie byłam aż taka osamotniona. Zawsze mogłam z nim się gdzieś wybrać. Zatrzymałam się. Nie mogłam. Nie wiedziałam, gdzie mieszka.
- Trudno – wyszeptałam do siebie. – Czas pokaże, czy dana jest nam znajomość. – weszłam do mojego domku i odetchnęłam. W końcu nie było mi zimno. Usiadłam na kanapie i zasnęłam, zmęczona bieganiem.
Otworzyłam powoli oczy. Słońce raziło mnie w oczy. Wstałam powoli i się przeciągnęłam.
- Kolejny dzień na tym zwariowanym świecie — uśmiechnęłam się. Wyszłam z mojej przytulnej chatki, trzaskając drzwiami. Czułam, że ten dzień zapowiada się świetnie. Kto wie, może spotkam kogoś nowego lub Thora?
Thor? Przepraszam, że takie krótkie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz