Rany się już zagoiły. Ale czułam się nadal marnie. Wychodziłam z komnaty, bo chciałam zrealizować mój plan z domkiem na drzewie. Tylko, że dzisiaj dostałam deską w psyk, ptak na mnie nasrał i zabrakło dla mnie obiadu. Dowiedziałam się też od Suzaan, że to był już trzeci atak tego wilka. Wcześniej zaatakował Rosalie, Remusa i teraz mnie. Szukają go, ale pewnie zaatakuje jeszcze kilka psów, zanim zostanie złapany czy zabity. W każym razie szukałam teraz po szafkach czegoś do jedzenia, ale nic nie było. Nic. Stwierdziłam, że odwiedzę Suzaan, może ona ma chociaż ziemniaka. ale najpierw musiałam się umyć. No i obejrzeć guza, bo tak, takowy powstał. Powędrowałam do łazienki, był mały, ale był. Napuściłam wody do prysznico-wanny i weszłam do niej. Woda była gorąca, zrobiło mi się ciepło i przyjemnie. Tego mi było trzeba. Wzięłam szmatkę do łapy i ściągnęłam kupę z pyska. Potem jeszcze przepłukałam sierść wodą. No i jeszcze się umyłam, ale to mniejsza. Odkręciłam odpływ i wyszłam z wanny. Wytarłam się ręcznikiem i przeszłam do salonu. Odczekałam chwilę, jak trochę przeschnę i wyszłam z komnaty, a potem hotelu, aby znaleźć coś do jedzenie. Suzaan na szczęście miała skrzydełko kurczaka. Szybko je pochłonęłam i podziękowałam przyjaciółce. Okazało się, że jest już wieczór, więc wróciłam do pokoju i położyłam się w łóżku. Nie mogłam zasnąć. Patrzyłam się w sufit jak ostatni debil. W końcu, kiedy sufit jakoś zrobił się czarny zasnęłam.
Najpierw światło. Potem ciemność. A na koniec szarość. Nade mną pojawiła się bestia. Ogromna bestia. Przypominała ptaka wysokości pięciu słoni i szerokości sześciu. Wyglądał jak typowy... Gołąb. W pysku trzymał deskę do której przyczepiony był kurczak. Zaczął mnie nią walić, a ja nie mogłam się ruszyć. Nic nie mogłam zrobić. Na koniec podleciał do mnie bliżej i nasrał mi centralnie na łeb. Potem oddalił się o kilometr i wskazał na mnie skrzydłem. Zaczął się śmiać. A ja nie mogłam nic zrobić. Otworzył dziób i zaczął się zbliżać. Zupełnie tak, jakby chciał mnie zjeść.
I się obudziłam. Chyba zostanie mi trauma do końca życia. Żadnych gołębi. Żadnych. Wstałam z łóżka i ruszyłam do klubu. Trzeba się ożywić. Trzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz