Nikt nawet nie pomyślał, że dziś przysypie aż tyle śniegu. Zanosiło się na lepienie bałwanów, albo lepiej... zjeżdżanie na sankach czy budowanie igloo. To było osiągalne, bo dzisiaj tereny całej sfory pokryła gruba warstwa śniegu. Nie było co się dziwić, zima rozpoczęła się prawie pięć dni temu. Od mojego przybycia ani razu nie padał śnieg, jedynie deszcz. Po krótkim namyśle postanowiłem urządzić... bitwę na śnieżki! Puch wyglądał na odpowiedni do tworzenia kulek, więc nic nie stało nam na przeszkodzie. Odwiedziłem każdą sunię, biorąc ją ze sobą przy okazji. Cała czwórka zebrała się na otwartej przestrzeni, polanie za lasem. Choć przebyliśmy daleką drogę, nie było mowy o zmęczeniu. Każdy żył myślą, że zaraz czeka nas najlepsze. To w pewnym sensie pobudzało do działania. Głowiliśmy się dłuższą chwilę, w jaki sposób to zorganizować, aż Suzaan wpadła na wspaniały pomysł, coś w rodzaju berka, ale z użyciem śnieżek. Na samym środku ustawiliśmy gałąź, ten, który jako pierwszy wyrwie ją ze śniegu wygrywa. Odeszliśmy od siebie, każdy w inną stronę. Byłem daleko, podobnie jak sunie. Wtem rozległ się krzyk Husi, oznaczał rozpoczęcie rozgrywki. Jaką miałem taktykę? Z pewnością nie biec na ślepo, pierw trzeba zrobić zapasy, aby bronić się w jakikolwiek sposób. Ulepiłem ponad 8 śnieżek, więcej nie byłem w stanie wziąć ze sobą. Wskoczyłem za kamień, gdy tylko usłyszałem tupot łap. Byłem gotowy oddać pierwszy strzał. Wychyliłem się zza skały, aby skontrolować sytuację. Nic nie było słychać, wyszedłem na otwartą przestrzeń. Poczułem ból w okolicach karku, nie kto inny jak Ivyanne wycelowała tam, a następnie rzuciła z siłą, której pozazdrościłby niejeden samiec, w tym ja. Poleciała następną, padłem na ziemię, ale nie dlatego, że się poddaję. Triumfalny okrzyk Su wyrażał między innymi radość, że pokonała w bitwie na śnieżki alfę. Nie tak prędko. Podeszła bliżej, kątem oka zauważyłem uśmiech goszczący na jej mordce. Odwróciłem się i przygwoździłem sprytną samicę do ziemi, czego w zupełności się nie spodziewała.
Suzaan? Wybacz, że piszę cały czas takie krótkie, święta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz