Od pamiętnej imprezy w barze z Benny'm minęło parę dni, a ja na dźwięk słowa ,,alkohol'' musiałem biec do toalety. Nigdy więcej. Powtarzałem to sobie praktycznie codziennie pod nosem. Na szczęście w sforze się działo wiele rzeczy jednocześnie pomagając mi zapomnieć o przykrych przygodach które mi się ostatnimi czasy zdarzały. Eh... ja to mam ciekawe życie. Będzie co wnukom opowiadać... albo jednak nie. Brak partnerki to brak dzieci, a brak dzieci to brak ich dzieci. A kto by mnie chciał? ,,Dobra Remus nie dołuj się nie teraz'' upomniałem się w myślach i zabrałem do ogarnienia mieszkania. Ostatnio trochę go zaniedbałem przez co zrobił się niezły bałagan. A chciałem się z tym uporać za nim pójdę zapisać się na konkurs. No właśnie. Nasza cudowna Alfa ogłosiła wczoraj, że dzisiaj o piętnastej odbędzie się wielki Zimowy Wyścig, a dla zwycięzcy czeka wspaniała nagroda niespodzianka. Zapisy mają trwać od jedenastej tego dnia do trzynastej. Wczoraj wielu chętnych wyraziło chęć wzięcia udziału w konkursie więc chciałem się pospieszyć i szybko zapisać bo inaczej inni mogli mnie uprzedzić. A był limit miejsc. Ku mojej uldze skończyłem przed jedenastą więc miałem chwilę czasu wolnego. Jednak wolałem się udać na miejsce zapisu już teraz. I dobrze zrobiłem bo przede mną w kolejce stało już osiem psów. Limit do wyścigu to było dziesięć więc przyszedłem w samą porę. Po chwili przyszła także osoba zapisująca nas. Oczywiście spóźnialscy byli wielce oburzeni, że jest za mało miejsc i oni tez chcą wystąpić. Ale jakoś dało się ich udobruchać. Zapisałem się jako trzeci i miałem czas wolny do piętnastej. Oczywiście czas zapisów skrócono bo w przeciągu pięciu minut zapisał się limit uczestników. Chyba nikt się nie spodziewał takiego ciepłego przyjęcia wyścigu. Trasa miała ciągnąć się przez Vie, Wiosenny Trakt i Wietrzne Pola. Niestety ku mojemu nieszczęściu. Czemu Wiosenny Trakt? Mimo wszystko miałem niechęć do tego miejsca. Ale za to dodatkową motywację by jak najszybciej ukończyć ten odcinek wyścigu.
O piętnastej wszyscy uczestnicy pojawili się na starcie. Na całej trasie rozciągnięci byli widzowie, jedli, pili, śmiali się i czekali na wyścig. Spojrzałem kątem oka i ku mojemu zdziwieniu udział bierze także Melisa. Uśmiechnąłem się do niej, a ona odwzajemniła mi tym samym. Nie zdążyliśmy jednak pogadać bo kazali nam zająć miejsca na starcie. Odliczono do trzech i ruszyliśmy. Radziłem sobie nawet dobrze jak na mnie. Byłem szósty i doganiałem piątego ale odezwał się ból mięśni w granicach szyi i nieco zwolniłem. Biegliśmy właśnie przez Wiosenny Trakt. Przyspieszyłem automatycznie i ku mojemu zadowoleniu szybko odbiegliśmy od Traktu. Po chwili w zasięgu mojego wzroku zamajaczyła meta. Nim się obejrzałem leżałem zdyszany na ziemi. Skończyłem jako czwarty, Melisa jako szósta. W sumie nie było źle. Dostaliśmy nagrody pocieszenia i wróciliśmy razem do hotelu. Gdy tylko przekroczyliśmy budynek weszliśmy do naszych pokoi. Ja musiałem oczywiście posmarować kark maścią bo po tym biegu na nowo mnie rozbolał. W sumie myślałem, ze ten bieg i konkurs będzie katastrofą i się skompromituję ale nie było w sumie tak źle. Przyjrzałem się upominkowi. Była to apaszka w kolorze czerwonym z czaszką. Melisa miała podobną ale różową z gwiazdką. Konkurs nie był taki zły. Z chęcią bym wziął w kolejnym udział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz