- Wiesz co Ros, mam pomysł. - powiedział po chwili. Chyba wstał z ławki, po usłyszałam jakiś dziwny odgłos.
- Jaki? - spytałam. W sumie nie musiałam się pytać, bo i tak by odpowiedział, ale co tam, przecież to nic. Zależało mi na dobrych kontaktach z rodzeństwem, nawet jak niektórzy nie chcieli dobrych kontaktów, hmm, na przykład taki Benjamin Philip Edward. Ale skoro są inni którzy jeszcze nie stwierdzili, że lepiej by było gdybyście nie żyli, to trzeba korzystać, bo w każdej chwili liczba takich jak Ben może się powiększyć. Na razie najlepszy kontakt mam z Rayem, ale z innymi prócz Bena też mam w miarę dobre relacje.
- Może pójdziemy do ogrodu i spróbujemy za pomocą węchu zgadywać jaki to kwiat? - zaproponował. Jest to dobry pomysł, ale nie wiem czy wypali. Nie znam zapachów kwiatów, nawet nie znam wszystkich nazw kwiatów. Pewnie Tom zgadnie więcej... Ale on może oszukiwać! Ja jestem ślepa, a on może patrzeć. Ja mogę myśleć, że zamknął oczy, a on może sobie je otworzyć, a ja się nie zorientuję. Ale to Tom, on mnie nie oszuka.
- No okej. - odpowiedziałam. Tommen pomógł mi wstać z ławki. Zaprowadził mnie do ogrodu, uważając abym nie wpadła na jakieś drzewo, co zdarza mi się dość często. Podszedł ze mną do jakiegoś kwiatka, bo go wyczułam. Mam już zacząć zgadywać czy jeszcze nie? Może lepiej nie... Nie poznaje tego kwiatka za nic. Na szczęście coś sprawiło, że nie musiałam się ośmieszać myląc tulipana z różą. Usłyszałam pisk, krzyk i jakieś warczenie. No po prostu jakby jakaś suczka się darła. Potem tylko jakieś słowa "Mike, nie, jeszcze miesiąc, nie spiesz się" i ten dziwny ktoś odbiegł.
- Rosa, ja krwawię! Ja umieram! Ratuj Rosa! - nie wiedziałam co jest Tomowi, oraz czy to on tak krzyczał, ale nie zwlekałam i zarzuciłam sobie jego łapy na plecy. Ciągnęłam go po ziemi, pewnie uderzył pyskiem o jakieś kamienie, ale nie słyszałam tego, po mój brat wrzeszczał jak sunia. Naprawdę. Pewnie dramatyzował. Ja walnęłam kilka razy w niezidentyfikowane coś, ale to mniejsza.
Udało mi się dotrzeć do zamku. Potem Ray przejął Toma. I wiecie co się okazało? To tylko malutkie draśnięcie. A on mi krzyczał, że się wykrwawia.
<Tom?
- No okej. - odpowiedziałam. Tommen pomógł mi wstać z ławki. Zaprowadził mnie do ogrodu, uważając abym nie wpadła na jakieś drzewo, co zdarza mi się dość często. Podszedł ze mną do jakiegoś kwiatka, bo go wyczułam. Mam już zacząć zgadywać czy jeszcze nie? Może lepiej nie... Nie poznaje tego kwiatka za nic. Na szczęście coś sprawiło, że nie musiałam się ośmieszać myląc tulipana z różą. Usłyszałam pisk, krzyk i jakieś warczenie. No po prostu jakby jakaś suczka się darła. Potem tylko jakieś słowa "Mike, nie, jeszcze miesiąc, nie spiesz się" i ten dziwny ktoś odbiegł.
- Rosa, ja krwawię! Ja umieram! Ratuj Rosa! - nie wiedziałam co jest Tomowi, oraz czy to on tak krzyczał, ale nie zwlekałam i zarzuciłam sobie jego łapy na plecy. Ciągnęłam go po ziemi, pewnie uderzył pyskiem o jakieś kamienie, ale nie słyszałam tego, po mój brat wrzeszczał jak sunia. Naprawdę. Pewnie dramatyzował. Ja walnęłam kilka razy w niezidentyfikowane coś, ale to mniejsza.
Udało mi się dotrzeć do zamku. Potem Ray przejął Toma. I wiecie co się okazało? To tylko malutkie draśnięcie. A on mi krzyczał, że się wykrwawia.
<Tom?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz