Życie, plątanina wydarzeń, tych smutnych, tych wesołych. Nie możesz sam — bądź sama — zarządzić, kiedy ma spotkać cię coś miłego, albo wręcz przeciwnie. Jeden chce cierpieć, a drugi woli cieszyć się z życia, a spotyka go coś innego. Po to są marzenia, żeby wyobrażać sobie coś, co może nadejść. Czasami do tego dążymy, wtedy mówią, że marzenia się spełniają, jednak z naszą pomocą. Nikt nie może usiąść w miejscu i czekać, aż stanie się coś niesamowitego. Każdy jest kowalem swojego losu, nic bez powodu się nie dzieje. Trzeba wstać, otrzepać zaległy kurz i ruszyć przed siebie, jak ja. Jestem Malcolm, założyłem Kingdom of Dogs.
Przechadzałem się po jakże pustych polach, wiatr mierzwił moją sierść, ja rozmyślałem nad sensem tego wszystkiego. Własna sfora. Choć nie wierzyłem zbytnio, że w najbliższym czasie zastępy powiększą się, niemal nic nie wykluczało tej opcji. Może to tylko początkowy brak wiary? Każda sfora tak zaczyna. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
Daleko w krzakach zdążyłem zauważyć nieznaną sunię. Biało-czarna sunęła między leśną roślinnością, niemal w ciemno. Ciekaw byłem, co ją sprowadza na te tereny. Również zadawałem sobie pytanie, czy należy do jakiejś z pobliskich sfór, czy może pochodzi z wioski. W końcu przedarła się przez gąszcz, dostrzegła mnie. Przyspieszyła, czy mój widok sprawił jej radość? Może podobnie jak ja, nie zna tutaj nikogo? Nadzieja, serce biło coraz mocniej.
— Witaj! — usłyszałem na powitaniu. — Jestem Husniye, a ty?
Husniye? Niespotykane imię, przynajmniej nie dla mnie.
— Malcolm — skinąłem łbem. — Przebywasz aktualnie na terenach Kingdom of Dogs, Husniye.
— Co?
— Sfora — wyjaśniłem. — Trafiłaś na nasze tereny.
— A ty kim jesteś?
— Alfą tej sfory — uśmiechnąłem się, tym razem ciepło.
Nawet nie myślałem, że to spotkanie mogło przynieść tak wiele, gdyż sunia została z nami, a właściwie mną. Pierwsze koty za płoty, czy jakkolwiek to się powiadało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz